Rozdział 9 „Były sobie trzy wiedźmy...”
Nicole siedziała przy stole w kuchni i czytała gazetę.
-To takie dziwne, mój własny żywioł mnie
zaatakował. - powiedziała Nicole. - I mam wrażenie, że
zapomniałam o czymś ważnym.
-To naprawdę dziwne. - powiedział wchodzący do kuchni
Nate. Melody zamknęła lodówkę i westchnęła ciężko.
-Mnie najbardziej dziwi to, że obudziliście się w tym
samym momencie. - powiedziała.
-Ciesz się, że w ogóle się obudziliśmy. -
powiedziała Nicole. - To było trochę szokujące, ostatnie co
pamiętam to to, że uderzyłam w ścianę i po chwili obudziłam się
w szpitalu, mam wrażenie, że coś mi umknęło. Cały czas mam
przed oczami obraz samej siebie ale z nienaturalnie jasnymi oczami.
-Lepiej tego nie rozgrzebuj, pewnie jakiś koszmar, albo
nie daj Boże kolejna przepowiednia. - powiedziała Mel.
-Może i masz rację. - zgodziła się Nicole.
-Ciekawe jak radzi sobie Alex w gronie rodzinnym. -
zmienił temat Nate.
-Pewnie nie za dobrze. - powiedziała Mel.
***
Alex siedziała przy długim stole w wielkiej sali. Było
to w jej dawnym domu w San Francisco. Razem z nią przy stole
zasiadło jeszcze z dobre dwadzieścia osób. Wszyscy należeli
do jej rodziny. Nawet Olivia zajęła miejsce koło niej.
-To bardzo niedobrze, że Blackhellowie są w Tryox. -
odezwała się ciotka Alex. Była to już dość stara kobieta, ale
za to bardzo doświadczona wiedźma.
-Ależ ciociu dobrze wiesz, że oni badają nową moc. -
powiedziała Olivia.
-Oczywiście, że wiem! Olivio. Ale skoro ją badają,
to oznacza, że się jej obawiają! A to dla nas zła wiadomość! -
denerwowała się ciotka.
-Wystarczy, Florence. - odezwała się Alice, macocha
Alex i biologiczna matka Olivii. -To oczywiste, że nowa moc jest
niebezpieczna, ale nie możemy panikować.
-Myślę, że powinniśmy. - odezwała się Alex.
Wszyscy na nią spojrzeli.
-Nie możemy z tego robić nie wiadomo jakiego
zagrożenia, Alex. - powiedziała Alice.
-Och, serio? - oburzyła się Alex. - Ty kobieto chyba
nie zdajesz sobie sprawy jak poważna jest sytuacja. Ta moc, obraca
żywioły przeciwko moim siostrom, a tydzień temu o mało co nie
zabiła Nicole i to jej własną mocą! Melody już dwa razy została
zaatakowana przez żywioł ziemi!
-Chyba nie złamała sobie paznokcia? - wszyscy
usłyszeli kpiący głos z końca sali. Stała tam brązowooka
szatynka, o bladej cerze.
-Hope. - powiedziała Alice. - Wybacz ale to spotkanie
rodzinne.
-Och, nie przesadzaj Alice. - powiedziała Hope. -
Blackhellowie to dla was prawie rodzina. Sama jesteś Blackhell.
-Musi robić się gorąco skoro Cassie zaczęła
wysługiwać się swoją bliższą rodziną. - powiedziała z pogardą
Olivia.
-No tak, moja kuzyneczka ma wiele spraw na głowie. Ale
Arię już dawno wysłała do Tryox. Och, biedny Thomas, nie ma
zielonego pojęcia, że pracuje z moją siostrą. Ale mieszańce
zawsze wiedzą najmniej... prawda Olivia?
Olivia wstała wściekła i ruszyła w stronę Hope.
Alex zerwała się szybko i powstrzymała siostrę.
-To Blackhell, pamiętasz? - upomniała młodszą
siostrę.
-Racja. - zgodziła się Hope. - Tkniesz mnie, a
będziesz miała Cassie na karku.
-Coś mi się wydaje, że ona ma lepsze zajęcia niż
mszczenie się za takiego śmiecia jak ty. - powiedziała Olivia. Tym
razem to Hope ruszyła w jej stronę. Oczy Alex stały się czarne.
Dziewczyna czuła, że jej demon jest dziwnie pewny siebie, przejął
on kontrolę nad jej ciałem i odepchnął Hope.
-No proszę, proszę. - powiedziała znudzonym głosem
Alex, kuzyneczka diablicy, a dała się pokonać Blackwell. Co za
wstyd.
Hope wstała wściekła jej oczy także stały się
czarne.
-Nasha. - powiedziała Hope. Alex uśmiechnęła się.
-W końcu ktoś zgadł moje imię. - powiedziała
zadowolona Nasha. - Już mnie nudziło imię „wewnętrzny demon”.
-Czuliśmy twoją obecność. - powiedziała Hope. - Ale
ślad po tobie zaginął po ostatnim opętaniu.
-O tak, Alexia Blackwell. Pamiętam ją, no a potem
biedna Lilith Blackwell... do tej pory smaży się w piekle za moje
grzechy. A teraz Alexis Simmons. Trzy sobowtóry, ale mi się
udało.
-Niedługo opuścisz jej ciało. - powiedziała Hope.
-Och, tak wiem. Ale upatrzyłam sobie nowe. -
powiedziała z entuzjazmem Nasha i oddała kontrolę Alex. Hope także
powróciła do swojej postaci.
-Dziewczyno – zaczęła Hope patrząc na Alex – nie
masz pojęcia co w tobie siedzi.
Alex spojrzała przerażona na Blackhell.
***
Damon wszedł do piwnicy i spojrzał na bladego Chrisa,
który siedział już bez sił pod ścianą.
-Widzę, że nie masz energii nawet aby wstać. -
powiedział z udawanym uśmiechem Damon.
-No proszę, proszę. Mój kochany braciszek
przyszedł patrzeć jak usycham. - powiedział ochrypłym tonem
Chris.
-Mój prawdziwy brat, został uwięziony głęboko
w twoim umyśle. - powiedział chłodno Damon. - Ale wiem, że on
wciąż tam jest. Nie rozumiem tylko dlaczego nie walczy.
-Oj, walczy. - powiedział z uśmiechem Chris. - Nawet
bardzo, bo gdyby nie walczył już dawno oderwałbym ci głowę. Jego
obecność, uczłowieczyła mnie w pewnym stopniu.
-Niech robi to dalej, bo ja nie poddam się bez walki.
Po tych słowach Damon wyszedł z piwnicy.
***
Alex patrzyła pytająco na swoją rodzinę. Czuła się
oszukana.
-Jaka Lilith? - zapytała w końcu. - Ponoć byłam
tylko ja i Alexia.
Olivia spojrzała na siostrę zaniepokojona.
-Chodzi o to... -zaczęła Olivia ale w tej chwili głos
zabrała Alice.
-Nie tym teraz powinnaś się martwić. - powiedziała
kobieta. W Alex narastała złość.
-Kim była Lilith?! - zapytała podniesionym głosem,
który rozniósł się echem po sali. Alice westchnęła
ciężko.
-Sobowtórem Alexi, tym pierwszym. Popełniła
samobójstwo tak samo jak Alexia, przez co sprowadziła na
ciebie klątwę. - wyjaśniła Alice.
-Jaką klątwę? - tym razem zapytała Olivia. Hope
przyglądała się wszystkiemu z uśmiechem.
-Ona zginie. - odezwała się Blackhell. - W rocznicę
śmierci Lilith, w 19 roku życia.
Alex spojrzała przerażona na Hope.
-Ale ona już ma 19 lat! - krzyknęła Olivia.
-Tak więc został ci miesiąc, Alex. - powiedziała
Hope. - Lilith zmarła 13 marca, zacznij odliczać czas.
-Jak ona zginęła? - zapytała Alex. Hope zaczęła
opowiadać.
Atlanta,
rok. 1923
Lilith
szła w kierunku młodej kobiety, była w kasynie. Młoda wiedźma
trzymała w ręku lśniący diament. Gdy w końcu znalazła się przy
blondynce wręczyła jej diament. Nieznajoma spojrzała na nią ze
zdziwieniem po czym wręczyła jej flakonik wypełniony czerwonym
płynem.
-Jesteś
pewna? - zapytała blondynka. Lilith spojrzała na nią z wyższością.
-Nie
mam zamiaru smażyć się w piekle za grzechy Nashy. - syknęła
wściekle po czym wypiła zawartość flakonika i opuściła lokal.
-Lilith była przekonana, że trucizna zadziała niemal
od razu, ale się myliła. - opowiadała Hope. - Wiedźma od której
otrzymała flakonik nienawidziła jej, tak więc podała jej truciznę
która zabija wolno i boleśnie.
-Nie rozumiem. - odezwała się Alex. - Przecież Lilith
była taka młoda, mogła jeszcze wiele przeżyć! Dlaczego więc
postanowiła zabić się akurat w tym wieku?
-Zrobiła to ponieważ spoczywała na niej taka sama
klątwa, jaka teraz spoczywa na tobie. To się nazywa skazanie. Nie
można przed tym uciec, no chyba, że zabijesz się teraz, wtedy nie
będziesz pokutować za grzechy Nashy ale sprowadzisz tę klątwę na
kolejnego sobowtóra.
Alex serce zaczęło szybciej bić, jeżeli to prawda,
wtedy zginie w męczarniach, no ale w wizji jej śmierci miała
łamane kości, a żadna trucizna raczej tego nie robi.
-Miałam wizję mojej śmierci. - odezwała się po
chwili Alex. - Czułam jakby łamały mi się kości.
-Najwyraźniej podczas śmierci będziesz z kimś
walczyć. - powiedziała Hope.
Alex ruszyła w stronę drzwi. Wszyscy patrzyli na nią.
-Gdzie idziesz?! - krzyknęła Alice.
-Nie mam zamiaru marnować reszty życia na takie
bezsensowne spotkania „rodzinne”. - powiedziała nie zatrzymując
się. Olivia po chwili namysłu pobiegła za siostrą.
***
Katherine pukała do drzwi jednego z mieszkań. Po
długim oczekiwaniu w końcu otworzyła je rudowłosa kobieta. Kat
dawno jej nie widziała, a Erica nie wyglądała na zadowoloną jej
przyjściem.
-Co tu robisz? - zapytała niepewnie rudowłosa.
Katherine bacznie jej się przyglądała. Piwne oczy Ericy były
zaszklone, przerażone.
-Wszystko w porządku? - zapytała Kat. Erica nic nie
odpowiedziała. - Moc ostatnio cię opętywała?
-Moc opętuje mnie codziennie. - powiedziała drżącym
głosem Erica. - Nie wiem dlaczego, ani po co. Pamiętam coraz mniej
z tego wszystkiego.
-Mogę spróbować dowiedzieć się dlaczego moc
cię opętuje, ale muszę wtedy powiedzieć o tobie pozostałym takim
jak ja. One nic ci nie zrobią, to moja rodzina.
-Dobrze powiedz im. - zgodziła się Erica. - To musi
się skończyć, nie mam już na to siły. Proszę spraw aby to się
skończyło. - błagała Erica.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy. - powiedziała Kat. -
Zadzwonię jak czegoś się dowiem.
Erica skinęła głową i zamknęła drzwi. Wraz z
trzaskiem, Katherine poczuła w brzuchu kopnięcie. Zszokowana
złapała się w miejsce gdzie jeszcze niedawno poczuła pierwszą
oznakę życia swojego dziecka. Kobieta uśmiechnęła się do siebie
i postanowiła wrócić do domu.
***
Alex niemal biegła długi korytarzem, kierując się do
wyjścia. Zaraz za nią biegła Olivia, usiłując zatrzymać
siostrę.
-Alex przemyśl to! - krzyczała Olivia. Alex zatrzymała
się i obróciła przodem do siostry.
-Nad czym tu się zastanawiać?! Po co mam rozpracowywać
nową moc, skoro i tak za miesiąc umrę? - zapytała młodszą
siostrę. Nie spodziewała się odpowiedzi, jednak Olivia zaskoczyła
ją.
-Moc nie poluje tylko na ciebie, Alex. - zdenerwowała
się Olivia. - Tu nie chodzi tylko o ciebie! Pamiętaj, że
przepowiednia dotyczy także Melody i Katherine! Jedna z nich też
umrze młodo, ale żadna nie użala się nad sobą, tak jak ty! Tak
więc weź się w garść i pomóż nam uratować innych
zagrożonych, bo dobrze wiesz, że nowa moc pochłonie więcej ofiar!
Alex zamurowało. Faktycznie była egoistką i myślała
tylko o tym, że ona umrze, a przez co muszą przechodzić Kat i Mel?
Przecież Melody ma córkę i męża, a Kat jest w ciąży.
Obie muszą być mocno przerażone, a ona – Alex – myśli tylko o
sobie. W tej chwili nawet była w stanie zrozumieć Chrisa. On dobrze
wie, że Alex niedługo umrze, może to dlatego zrezygnował z uczuć?
-Tu i tak nic nie zdziałamy. - odezwała się po
długiej ciszy Alex. Olivia uniosła brwi.
-A niby gdzie, możemy coś zdziałać? - zapytała.
Alex poczuła, że jej umysł dopiero teraz zaczął pracować.
-Jak myślisz, po co Blackhellowie są w Tryox? -
zapytała młodszą siostrę. - Oni wiedzą, że takie dyskusje,
jakie my przeprowadzamy są bezskuteczne. - wyjaśniała Alex. -
Dlatego badają źródło, które jest w Tryox. Tylko tam
można poznać prawdę.
-Tak więc jedziemy do Tryox. - oznajmiła Olivia.
-My? - zdziwiła się Alex. Olivia spojrzała na nią z
niedowierzaniem.
-Ty na serio myślisz, że pozwolę ci samej rozwikłać
tę zagadkę? - zaśmiała się młoda Blackwell. - Nie ma mowy!
Alex uśmiechnęła się do młodszej siostry. Tak -
pomyślała – Olivia jest taka sama jak ona, dobry wyjątek w złej
rodzinie.
***
Melody nie mogła uwierzyć w słowa Kat. Jak ona mogła
ukrywać przed nią tyle sekretów? Przed własną siostrą?!
To niedopuszczalne! Ciąża i jeszcze w dodatku kobieta mająca
kontakt z nową mocą?!
-Kat, jak mogłaś nam tego nie mówić? -
oburzyła się Mel. Wszystkie zebrały się w kuchni u Kat, obok Mel
stała Nicole, jednak blondynka nie wydawała się być zła.
-Kat po prostu dotrzymała obietnicy, zgadzam się z
tobą Mel, że to poważna sprawa, ale nie możemy jej obwiniać.
Szczególnie ze względu na jej stan. - powiedziała Nicole.
Katherine odczuła ulgę, wiedząc, że ma wsparcie przynajmniej u
jednej z nich.
-To wciąż bardzo poważna sprawa, ta kobieta może coś
wiedzieć! - powiedziała Mel.
-Erica mówiła, że prawie nic nie pamięta. -
odezwała się Kat. Melody spojrzała na nią z politowaniem.
-I ty jej wierzysz? Ona jest opętywana przez zło albo
sama nim jest! Nie oczekuj prawdy od takiego człowieka.
Do kuchni wszedł Nate, w prawej ręce trzymał starą
książkę.
-Wiem kim jest ta cała Erica. - powiedział chłopak.
Wiedźmy spojrzały na niego.
-A więc? - ponaglała Kat. Nate westchnął.
-Tak jak myślałem, to medium. Na to nie ma lekarstwa.
-A to moc nie może opętać sobie kogo chce? - zapytała
Nicole.
-Nie, nie może. Każdy rodzaj mocy musi korzystać z
tak zwanych wrót pomiędzy wymiarami. Taka moc, może
oddziaływać na nas, jak wtedy gdy zaatakował cię wiatr, Nicole,
ale aby spowodować większe szkody musi mieć postać cielesną, a
to umożliwić jej może tylko medium. - wyjaśnił Nate.
-Świetnie, ale Alex raz mnie opętała, a ja nie jestem
żadnym medium. - słusznie zauważyła Nicole.
-Racja, nie jesteś, ale Alex tak naprawdę nie
korzystała z opętania, tylko zamiany dusz. W chwili gdy ona
znajdowała się w twoim ciele, ty znajdowałaś się w jej.
-Och, racja. - zgodziła się Nicole.
-Medium należy do tych dobrych, czy to tych złych? -
zmieniła temat Mel.
-Medium jest w sumie człowiekiem, nie ma żadnych
źródeł mocy, może być wykorzystywane przez zło i dobro,
co czyni go neutralnym osobnikiem.
-Ha! Czyli Erica nie jest zła! - ucieszyła się Kat.
-Co do tego wciąż nie ma pewności. - powiedziała
Mel. Katherine spojrzała z wyrzutem na siostrę, w tej samej chwili
poczuła okropny ból brzucha. Wszyscy zerwali się i podbiegli
do Kat.
-Nate, dzwoń po karetkę! - krzyknęła Mel.
-Nie! - zatrzymała chłopaka Kat. - To nie jest
normalne. - dodała po chwili.
-Dlatego chcemy dzwonić po karetkę! - powiedziała
przerażona Nicole.
-Nie o to mi chodzi. - syknęła przez zaciśnięte z
bólu zęby - Mam wrażenie jakby ono... - to przerwała i
wydarła z siebie okropny wrzask.
-Jakby ono co? - zapytała Mel.
-Jakby ono gwałtownie rosło! - krzyknęła przerażona
Katherine.
-To musi być przez nową moc! - powiedziała Nicole.
-Zanieśmy ją do łóżka. - odezwał się nagle
Damon. Wszyscy spojrzeli w jego stronę.
-Nie można jej upuścić więc ty to zrób. -
odezwała się stojąca obok niego Anna. Wampirzyca wyglądała na
bardzo zmartwioną.
Damon podszedł do Katherine i ostrożnie ją uniósł.
Wszyscy patrzyli jak zanosi ciężarną do jej pokoju.
***
Alex razem z Olivią weszły do rezydencji. Była już
późna noc, więc cały dom pogrążony był w mroku. Cisza
panująca w budynku budziła niepokój, Alex instynktownie
wyczuła, że coś jest nie tak. Pierwsze co zrobiła to spojrzała
na otwarte drzwi od piwnicy, przerażona wbiegła do pomieszczenia i
dostrzegła, że Chris zniknął.
-Tylko nie to. - szepnęła do siebie. Nagle za jej
plecami pojawiła się Anna.
-Wszystko będzie dobrze. - oznajmiła wampirzyca. -
Damon go zabrał, na kurację. - wyjaśniła, ale Alex to nie
uspokoiło.
-Jak to go zabrał?! - zdenerwowała się Alex. - A co
jeśli mu ucieknie?!
-Damon jest ostrożny. - oznajmiła Anna. - I chce go
uratować, to jego brat, on ma do tego prawo.
Alex chciała coś powiedzieć, ale Anna jej przerwała.
-Nie obraź się, ale to nie ty jesteś tu najważniejsza
Alex.- powiedziała trochę poirytowana.
To była już druga osoba zwracająca Alex uwagę, o jej
zachowaniu. Dziewczyna czuła się okropnie, przez ten cały czas
była tak wielką egoistką. Musi to zmienić i to już.
-Masz rację. - zgodziła się w końcu. - To jego brat,
jeżeli chce spróbować, to powinien dostać szansę.
Anna uśmiechnęła się ponuro.
-Jest coś jeszcze. - powiedziała wampirzyca. Alex
spojrzała na nią zaniepokojona. - Chodzi o Kat i jej ciążę.
-Co się stało? - zapytała przerażona Alex.
-Wystąpiły pewne komplikacje. - oznajmiła Anna. Alex
poczuła jak jej serca zaczyna szybciej bić ze strachu.
***
Fala mocy ciągnęła się po ziemi mijając liczne
drzewa. W końcu zatrzymała się przy czyimś grobie i wsiąkła w glebę. Chwilę później, czyjaś dłoń przebiła się
przez ziemię.
Długi rozdział *.* ! = Świetny rozdział *.*
OdpowiedzUsuń1. Olivia ma u mnie dużego plusa. Ostatnio myśli bardziej racjonalnie od Alex.
2. Bardzo podobała mi się scena, gdy demon przejął kontrolę nad Alex, wygląda jakby świetnie się bawił. Chyba to on zostanie moją nowa ulubioną postacią, bo przyznam, że lubię go coraz bardziej :D
3. Świetna retrospekcja.
4. Boże ! Ile nam się odpowiedzi pojawiło, na dręczące nas pytania ^_^
5. Jestem ciekawa przyszłości Alex. Wątpie by była taka głupia, by się zabić. Zresztą podobno zginie w walce. Ciekawe z kim ?
6. Cały czas mam wrażenie, że Alex nie zginie. Może to dlatego, że nie wierzę w jakieś tam przepowiednie, ona ma wpływ co będzie dalej ^.^
7. Czy Kath urodzi ?! *.* Bo coś jest nie tak ! Wiem to.
8. Boże.... Już się boje kto powstanie z grobu. Może Alex, Lilith, albo ktoś jeszcze... A może osoba z którą, bedzie walczyć Alex na końcu ?
Dużo rzeczy się wyjaśniło, ale moja ciekawość nie zna granic :D Czekam na nn :) Życzę takiej samej weny, jak przy tym rozdziale :3