piątek, 14 września 2012

S02EP02


Alex weszła do malutkiego mieszkania. Niemal przebiegła przez niewielki korytarz i otworzyła drzwi jednego z pokoi. Ujrzała w nim śpiącego na łóżku dobrze zbudowanego mężczyznę, o blond włosach. Uśmiechnęła się, już chciała zamknąć drzwi gdy nagle usłyszała jego głos.
-Miło, że wpadłaś. - powiedział chłopak. Alex ponownie na niego spojrzała.
-Wczoraj cię zawiodłam. - powiedziała.
-A właśnie, wytłumacz mi co było dla ciebie tak ważne, że musiałaś wyjechać z miasta? - zapytał Luke.
-To nie ma znaczenia. - odpowiedziała Alex i pocałowała chłopaka. - Teraz mam dla ciebie czas do południa. - dodała zadowolona i pocałowała go ponownie.
***
Nicole była w holu. Dziewczyna ubierała buty. Nagle zobaczyła ją Mel, zadowolona podeszła do kuzynki.
-Widzę, że już czujesz się lepiej. - powiedziała Mel. Nicole uśmiechnęła się.
-Doszłam do wniosku, że zamykanie się w pokoju i ciągłe myślenie o ostatnich zdarzeniach nie zmieni faktu, że moja matka nie żyje. - powiedziała Nicole. - Nie mam zamiaru o niej zapomnieć, ale powinnam żyć dalej, ona na pewno by nie chciała abym wiecznie rozpaczała po jej śmierci.
-Racja. - zgodziła się Melody i wyciągnęła z torebki leżącej na szafce portfel. - Przydadzą ci się pieniądze. - powiedziała dając Nicole sto dolarów. Blondynka wytrzeszczyła oczy.
-Naprawdę nie trzeba... - zaczęła, ale Mel jej przerwała.
-Dopóki nie osiągniesz pełnoletności jesteś pod moją opieką, a to oznacza, że moim zadaniem jest dawać ci kieszonkowe. - powiedziała z uśmiechem. Nicole odwzajemniła uśmiech, wzięła pieniądze i wyszła.
***
Katherine zbiegła do kuchni. Zastała tam Anne.
-Widziałaś gdzieś moje cienie do powiek? - zapytała Kat.
-Nie. - odpowiedziała Anna. - Ale możesz pożyczyć moje. - zaproponowała.
-Ok, dzięki! - podziękowała Kat i pobiegła z powrotem na górę. Gdy tylko Kat wyszła z kuchni Anna posmutniała. Wyjęła z kieszeni komórkę i kolejny raz zaczęła oglądać przesłany jej filmik przedstawiający Damona grożącego Alex. Ktoś musiał nagrywać to zza okna, ale Anna nie miała pojęcia kto mógł to zrobić. Wampirzyca schowała telefon w chwili gdy Damon wszedł do kuchni.
-Co tu robisz? - zapytała zdziwiona.
-Odwiedzam moją ukochaną. - powiedział Damon i chciał pocałować Anne w policzek ale ta odsunęła się. Chłopak zdziwiony spojrzał na swoją dziewczynę. - Co się stało?
-Obiecałeś mi, że nie tkniesz Alex. - powiedziała. Damon uniósł brwi.
-Przecież nic jej nie zrobiłem. - skłamał. Anna wyciągnęła ponownie telefon i pokazała Damonowi nagranie.
-Nie mam pojęcia kto to nagrał. - zaczęła – ale ten filmik przedstawia jak bardzo mnie okłamujesz i jak bardzo lekceważysz moje prośby.
-Zdenerwowała mnie. - bronił się Damon.
-Ale to nie jest powodem aby przemienić ją w wampira! I jeszcze groziłeś małej Amelii! Oszalałeś?!
Damon spojrzał na Anne błagalnym wzrokiem.
-Anna...
-Nie, Damon. - powiedziała stanowczo Anna. - Jak na razie to koniec.
-Proszę cię...
-Znasz drogę do drzwi. - wyszeptała Anna patrząc w podłogę. Zrezygnowany Damon opuścił dom. Anna wzięła głęboki oddech, z trudem powstrzymywała łzy.
***
Alex wyszła z mieszkania Luke'a. Czuła się w końcu szczęśliwa. Lecz gdy tylko wyszła na świeże powietrze poczuła ostry ból głowy. Dziewczyna aż zacisnęła zęby z bólu. Opadła na kolana i złapała się za głowę.
-Alex co się dzieje? - nagle Alex usłyszała głos Nicole.
-Strasznie boli mnie głowa. - powiedziała przez zaciśnięte zęby. Nicole pomogła jej wstać i wzięła kuzynkę pod ramię, prowadząc ją do najbliższej ławki.
***
Melody spacerowała po parku wraz z Amelią. Dziewczynka gdy tylko zobaczyła plac zabaw pobiegła tam nie pytając matki. Mel uśmiechnęła się i powoli ruszyła za córką. Nagle jej uwagę odwróciło światło między krzakami. Melody podeszła tam i przeszła między krzakami. Nie było żadnego światła. Mel zmarszczyła czoło. Kucnęła i spojrzała czy pod krzakiem nie ma żadnego szkła ale nic nie znalazła. Już chciała się podnieść gdy poczuła, że coś przykuło ją do ziemi. Przerażona próbowała się wydostać. Gdy podniosła prawą rękę ponownie do ziemi przykuło ją coś przypominającego wielki badyl. Mel zaczęła krzyczeć. Nagle jednak uścisk ustąpił. Zdziwiona spojrzała na małą Amelię stojącą za nią. Dziewczynka nie wyglądała na przerażoną.
-Kochanie jak to zrobiłaś? - zapytała Mel.
-Carowałam mamo. - powiedziała sepleniąc Amelia. Melody wzięła małą na ręce i jak najszybciej opuściła park.
***
Alex i Nicole siedziały na ławce.
-Już lepiej? - zapytała Nicole.
-O wiele lepiej. - powiedziała Alex. - Dziękuję ci.
-Nie ma za co.
Alex uśmiechnęła się. Spojrzała na godzinę w telefonie.
-O nie. - powiedziała do siebie.
-Co się stało? - zapytała Nicole. Alex zerwała się z ławki.
-Spóźnię się na spotkanie. - odpowiedziała i ruszyła w stronę samochodu który pożyczyła od Katherine. - Podwieźć cię do domu? - zapytała kuzynki.
-Nie, pochodzę sobie jeszcze po mieście. - powiedziała Nicole. Alex pożegnała się i wsiadła do samochodu.
***
Katherine słuchała zdziwiona opowieści starszej siostry. Gdy ta skończyła, Kat odezwała się.
-Jak to zaatakował cię wielki badyl? - zapytała.
-Nie mam pojęcia jak, wiem tylko, że mój żywioł obrócił się przeciwko mnie! - tłumaczyła Mel.
-Ale jakim cudem Amelia powstrzymała „to coś”? Ona jeszcze nie ma mocy. - powiedziała Kat.
-Najwyraźniej już ma. Tylko jaka to moc? Na pewno nie panuje nad żywiołami bo to się zdarza raz na kilkaset lat.
-Jakakolwiek to moc, musi być potężna skoro już w wieku 2 lat jej nosicielka potrafiła powalić zagrożenie którego ty nie mogłaś.
Melody westchnęła ciężko i spojrzała na zwiędnięty kwiat na oknie.
-Nie dbacie o nie? - zapytała siostry. Kat spojrzała na roślinę.
-Ostatnio nikt nie ma do tego głowy. - powiedziała. Melody podeszła do okna i położyła dłoń na kwiecie. Nagle Mel zaczęła krzyczeć i oderwała dłoń od rośliny.
-Co się stało? - zapytała przerażona Katherine. Melody nic nie mówiąc pokazała siostrze poparzoną dłoń.
-Coś jest nie tak Kat. - powiedziała Mel i polała rękę zimną wodą.
***
Alex weszła do baru w którym była poprzedniego dnia. Za barem stał ten sam barman. Dziewczyna usiadła i czekała aż mężczyzna do niej podejdzie. Barman nie kazał jej długo czekać.
-Wciąż żyjesz? - zapytał przestraszonym tonem.
-Jestem trochę silniejsza niż ci się wydawało. - powiedziała Alex.
-Obstawiałem opcję, że wrócisz. - powiedział.
-A więc domyślam się, że zdobyłeś potrzebne mi informacje.
-Och, tak. - powiedział barman. - Ale to kosztuje.
Alex przewróciła oczami.
-Jeśli ty mi nie powiesz znajdę sobie innego barmana, a ciebie zabiję. Więc jak?
-No dobra! - zdenerwował się barman. - Twój wampirek jest w Nowym Jorku.
Alex zatkało.
-W Nowym Jorku?
-Świat jest wielki. Ciesz się, że nie wyjechał do Europy.
-Gdzie dokładnie go znajdę? - zapytała.
-O tak szczegółowe informacje mnie nie prosiłaś. - powiedział barman.
-Ale Nowy Jork to ogromne miasto! - nagle Alex zbladła. - Bo miałeś na myśli miasto, a nie stan prawda?
-Tu akurat masz farta, że chodziło mi o miasto. - powiedział rozbawiony barman. Alex westchnęła ciężko i dała barmanowi 200$.
-Tylko tyle? - oburzył się mężczyzna.
-Połowa informacji, połowa kasy. - powiedziała Alex i wyszła z baru.
***
Anna niechętnie wpuściła do domu Luke'a.
-Co się z nią dzieje? - zapytał chłopak.
-Nie wiem, wróciła do domu i zaczęła się pakować. - powiedziała Anna. Luke bez słowa ominął Anne i pobiegł do pokoju Alex w którym zastał ją samą, jak i jej dwie siostry.
-Alex powiedz nam chociaż gdzie jedziesz. - prosiła Mel.
-Nie ważne. To może zająć kilka dni, a w najgorszym przypadku tygodni. - powiedziała Alex.
-Co ty wyprawiasz Alex?! - zdenerwował się Luke. Alex dopiero teraz zauważyła jego obecność.
-Luke ja muszę coś załatwić. - tłumaczyła Alex.
-Co jest tak bardzo ważne, że wyjeżdżasz z miasta?!
Luke wydawał się coraz bardziej zdenerwowany.
-Luke... nie chcesz tego wiedzieć. Obiecuję, że jak to załatwię wszystko wróci do normy.
-I mamy tu pierwsze kłamstwo. - wszyscy spojrzeli w źródło nieznanego głosu. To był Damon.
-Damon... - zaczęła przerażona Alex. - proszę cię nie mów im.
-Nie, proszę powiedz! - uparł się Luke.
-Jak tylko go znajdziesz obudzą się w tobie stare uczucia. - ciągnął dalej Damon ignorując wszystkich. - Czego ty oczekujesz? Że znajdziesz go, uratujesz i wrócisz do swojego wilka?
-O czym on mówi, Alex? - zapytał Luke. Kat i Mel wiedziały już o co chodzi. Alex łzy zaczęły spływać po policzkach. Wszyscy patrzyli na nią zaskoczeni.
-O kogo chodzi Alex? - zapytał smutnym tonem Luke.
-O jej byłego matole! - powiedział Damon. Luke spojrzał zawiedziony na Alex.
-Przepraszam, Luke. - powiedziała Alex.
-Wystarczy, że przestaniesz się teraz pakować. - powiedział chłopak. - Zrezygnuj z wyjazdu, a ja zapomnę o tym.
Łzy spływały coraz gęściej po policzkach Alex.
-Wystarczy, że zrezygnujesz. - powtórzył Luke. Alex spojrzała w sufit. Zacisnęła mocno oczy nie wierząc w to co zaraz powie.
-Nie mogę przestać Luke...
Chłopak spuścił wzrok.
-Bo mimo iż cię pokochałam... on był tym pierwszym, a ja nigdy nie przestałam go kochać i muszę go uratować.
Luke bez słowa opuścił pokój. Alex otarła łzy i kontynuowała pakowanie. Wszyscy patrzyli na nią zdziwieni, a w szczególności Damon.
***
Nicole była już przy rezydencji kuzynek. Ale zdążyła zobaczyć tylko odjeżdżającą taksówkę i siedzącą w niej Alex. Blondynka podbiegła do Mel i Kat.
-Gdzie ona jedzie? - zapytała Nicole.
-Do Chrisa. - odpowiedziała krótko Kat. Damon stał osłupiały i wciąż patrzył się w miejsce gdzie jeszcze niedawno zniknęła taksówka.
-Nie musiałeś zdradzać celu jej podróży. - powiedziała z wyrzutem Mel. - Miała dobry powód aby nikomu nie mówić.
-Myślałem, że zrezygnuje. - powiedział wciąż osłupiały Damon.
-Co? - zdziwiła się Mel.
-Powiedziałem to wszystko bo chciałem aby zrezygnowała. Każdy mądry by zrezygnował.
-Ty na serio nie wiesz co to miłość. - zza pleców usłyszał Anne. - Jeszcze niedawno też bym to dla ciebie zrobiła.
-Anna... - Damon chciał coś powiedzieć ale Anna nie słuchając go weszła z powrotem do domu.
***
Alex zajęła miejsce w samolocie. Łzy napływały jej do oczu na myśl o tym co niedawno straciła. Przerażał ją fakt, że będzie miała jeszcze ok. sześć godzin na dalsze rozmyślanie.
***
Ciemnowłosa kobieta, wyglądająca na około dwadzieścia lat stała przed domem Melody. Wpatrywała się w ciemne okna budynku. Nagle za nią pojawił się szatyn w średnim wieku.
-Jednej z nich nie ma. - powiedziała zadowolona kobieta.
-Uciekła w samą porę. - dodał mężczyzna.
-Tyle zła je ściga. Nie poradzą sobie bez nas.
-Niestety. A jak Cassie coś nam rozkaże musimy to zrobić.
-Bezbłędnie. - dodała kobieta. Oboje zniknęli w cieniu. Tajemniczy cień obserwował odchodzących z daleka. W jego ręku można było dostrzec połyskujący sztylet.
________________________________________________
Przepraszam za brak komentarzy na waszych blogach ale ostatnio mam mało czasu na wszystko :(
Niedługo postaram się nadrobić zaległości :(

3 komentarze:

  1. Hej ;) Rozdział krótki ale świetny ! Wyjazd Alex i ta końcówka z tym cieniem i połyskującym sztyletem! Nie mogę się doczekać kolejnej części. Na pewno będzie się działo! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć tu Aleksis.
    Rozdział emocjonujący. Dawkowałaś napięcie. Ty to potrafisz. :) Jestem ciekawa jak uda się podróż Alex, i co z Mel. Dlaczego jej moc obróciła się przeciwko niej.
    Zapraszam bardzo serdecznie do mnie na nowy odcinek Charmed. ;)
    Pozdrawiam.
    Aleksis/ http://tygryzica.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy