niedziela, 15 kwietnia 2012

S01EP02


Rozdział 2 „Pełnia na cmentarzu”
[1x02Fullness at graveyard]
Był wieczór. Alex szła między nagrobkami najwyraźniej czegoś szukając, cmentarz w Tryox był ogromny, Alex miała wrażenie, że zajmuje pół miasta. Mieścił się w lesie co nadawało mu mroczną atmosferę. W końcu dziewczyna zatrzymała i spojrzała na jeden z nagrobków. Było na nim napisane pięknym czarnym drukiem:

Lilian Alexis Bennet
1970 – 2004

Wspaniała matka
Kochana siostra

Spoczywaj w pokoju”

Alex stała w milczeniu patrząc na nagrobek. Czuła jak oczy pieką ją od łez.
-Szkoda, że nie zdążyłam cie poznać mamo. - szepnęła sama do siebie, po czym usiadła przy nagrobku wciąż na niego patrząc. Łzy pociekły jej po policzkach.
***
Katherine weszła do domu. Przy drzwiach powitała ją zaniepokojona mina Melody.
-Gdzie wyście się włóczyły? - zapytała zdenerwowanym głosem najstarsza z sióstr.
-Po pierwsze – zaczęła Katherine. - Mam już 18 lat i nie muszę ci się tłumaczyć gdzie wychodzę. - widząc minę Melindy ciągnęła dalej. - Po drugie: Jakie „wy”?
-A więc po pierwsze – zaczęła tym razem Mel. - O twojej dorosłości pogadamy jak znajdziesz pracę, a co najważniejsze skończysz SZKOŁE, po drugie: Alex nie ma w domu więc myślałam, że gdzieś razem poszłyście.
-Przykro mi ale NIE, kochana siostrzyczko, nie spędzałam z nią dzisiaj czasu. Mam lepsze zajęcia. - powiedziała Kat po czym ruszyła w stronę schodów prowadzących na piętro.
-KATHERINE! - ryknęła wściekła Mel. Kate zatrzymała się zszokowana.
-No, no, no... siostrzyczko pokazałaś pazur. - zaśmiała się drwiąco.
-Przestań zachowywać się jakbyś była nie wiadomo kim, Alex ma dopiero 17 lat, nie może sama włóczyć się po nieznanym jej mieście.
-No właśnie Mel! Zauważ, że ona nie jest dzieckiem! Ma 17 lat i w dodatku ma magiczną moc, założę się, że doskonale sobie radzi z samoobroną.
-Wczoraj sama miałaś wątpliwości co do jej samoobrony! Pamiętasz jak mówiłaś „całkiem dobrze nie wystarczy”?!
-O rany – załamała się Kat – Ale ty jesteś głupia, doskonale wiesz jak lubię poniżać ludzi! Szczególnie takie bezbronne laleczki jak ona!
Melody spojrzała na nią oschle.
-Musimy ją znaleźć. - powiedziała po chwili i wyszła z domu. Katherine przewróciła oczami i wyszła za siostrą.
***
Było ciemno. Tak, jest późno. - pomyślała Alex. Wstała i ruszyła ku wyjściu ze cmentarza. Nagle zrobiło jej się gorąco. Za jednym z nagrobków ujrzała cień. Człowiek? A może co innego. - pomyślała. Zatrzymała się i w milczeniu patrzyła na cień. Powinna uciekać ale co się stanie jeżeli to „coś” ruszy za nią. Miała moc, ale wciąż się bała, nie znała tego miasta i nie wiedziała czego się spodziewać. Wciąż nie spuszczała wzroku z cienia, postanowiła zrobić krok w stronę wyjścia. Ku jej przerażeniu cień się poruszył, teraz zmierzał w jej stronę. Serce biło jej coraz szybciej. Zaczęła się cofać. Poczuła nagle, że o coś się potyka. Nie nie teraz – pomyślała. Upadła, teraz jej wzrok padł na gałąź o którą się potknęła. Przerażona spojrzała przed siebie – cień znikł. Nie uspokajało ją to, w każdej chwili spodziewała się ataku. Podskoczyła gdy usłyszała dźwięk dobiegający z lewej kieszeni kurtki, wstała pośpiesznie i wyjęła telefon z kieszeni.
-Halo? - powiedziała, wciąż się rozglądając.
-Alex? Gdzie jesteś?! - usłyszała głos Melody.
-Na cmentarzu. - powiedziała Alex.
-O tej godzinie! - zdenerwowała się Mel – Posłuchaj, już po ciebie jedziemy, bądź ostrożna! Dzisiaj pełnia, a to oznacza wilkołaki, a najwięcej ich jest na cmentarzu, po prostu musisz siedzieć cicho, nie chodź, usiądź gdzieś w mało widocznym miejscu.
-I tak ją wyczują. - usłyszała głos Katherine. - Jak wyczują jej strach to już po niej.
-Jak je można zabić?! - zapytała przerażona Alex.
-Daj mi telefon! - krzyknęła Kat. - Posłuchaj – powiedziała po chwili. - Wilkołaka nie tak łatwo zabić, a zgaduję, że masz z nimi do czynienia po raz pierwszy, jak nie masz przy sobie srebra to go nie zabijesz, no chyba że lubisz wyrywać serca, albo odcinać głowy.
-Nie pomagasz. - zdenerwowała się Alex.
-Po prostu rób wszystko co potrafisz, żeby go spowolnić, a wtedy możesz uciekać.
Alex rozłączyła się. Wsparcia w Katherine nie miała zbyt wielkiego. Może ten cień to był właśnie wilkołak? Spojrzała na okrągły księżyc. Pierwszy dzień w tym mieście prawdopodobnie skończy się jej śmiercią. - zaśmiała się w duchu. Nie chciała umierać, bała się każdej nadchodzącej sekundy. Po co tu przychodziła! - pomyślała zła na samą siebie. Usłyszała szelest liści, gdzieś blisko niej. Cokolwiek to było, już ją zauważyło, był jeszcze sens się chować? Nie zdążyła się nawet zastanowić bo gdy obejrzała się za siebie coś za nią było, a raczej ktoś. Alex patrzyła właśnie na bladą twarz nieznajomej blondynki mniej więcej w jej wieku.
-Cześć. - przywitała się dziewczyna. Alex odetchnęła z ulgą. - Co tu robisz o tej porze?
-Ja tylko... zaraz a ty co tu robisz?
-Boisz się czegoś. - stwierdziła dziewczyna.
-Ja się nie boję! - skłamała Alex.
-Nie kłam, pietra czuć od ciebie na kilometr. - powiedziała blondynka.
-Jak to... - Alex nagle zrozumiała, spojrzała podejrzliwie na nieznajomą po czym wytrzeszczyła oczy. - O mój Boże! Jesteś wampirem!
-Właściwie to jestem Diana. - przedstawiła się wampirzyca. -A ty kim, skoro wiesz o wampirach?
-Mam na imię Alex, jestem wiedźmą, i radzę ci mnie nie atakować bo potrafię się bronić przed takimi jak ty! - powiedziała Alex. Ku jej zdziwieniu Diana zachowała spokój.
-Nie mam zamiaru cię atakować. - powiedziała spokojnie. - Nie piję ludzkiej krwi. Żywię się zwierzętami.
Alex popatrzyła na nią z niedowierzaniem. Diana zignorowała to spojrzenie, najwyraźniej twierdząc, że jej do siebie nie przekona.
-Masz pojęcie, że jest tu z nami z dziesięć wygłodniałych wilkołaków? - zapytała Diana.
-Miałam nadzieję, że jest tu tylko jeden, ale czemu nie, może być ich dziesięć. - powiedziała histerycznym głosem. - A ty co? Nie boisz się ich? Ponoć ugryzienie wilkołaka zabija wampira.
Diana zaśmiała się.
-O rany, ty chyba nie masz bladego pojęcia o wilkołakach i wampirach. - powiedziała, a w Alex się zagotowało, podniosła gałąź o którą się wcześniej potknęła i spojrzała w niebieskie oczy Diany.
-Wiem co was zabija, kołek w serce i po sprawie. - powiedziała Alex, Diana uśmiechnęła się.
-No dalej! Spróbuj, zobaczysz, że nie tak łatwo mnie zabić.
Alex pomyślała o tych dziesięciu wilkołakach czających się w zaroślach. Co mi zaszkodzi? - pomyślała i wbiła kołek prosto w serce Diany, a raczej próbowała wbić, drewniany kołek nawet nie przebił jej skóry. Alex spojrzała na uśmiechniętą twarz wampirzycy.
-Tylko drewno ostrokrzewu jest w stanie przebić skórę wampira, no i oczywiście nasze własne kły.
Alex zrobiło się głupio. Tak naprawdę nigdy nie walczyła z wampirem czy wilkołakiem, nigdy nie miała okazji żadnego spotkać. W San Francisco wszelkie złe istoty omijały ją bojąc się gniewu jej rodziny.
-... a co do ugryzienia wilkołaka – ciągnęła dalej Diana. To totalna bzdura, ugryzienie WAMPIRA może zabić WILKOŁAKA ale nie na odwrót i... - nagle Diana przerwała. - Oho, lepiej uciekaj. - powiedziała po chwili.
-Dlaczego? - zdziwiła się Alex.
-Bo nasi obserwatorzy szykują się do ataku, słyszę ich i czuję ich gotowość.
-Nie boją się ciebie?
Diana popatrzyła na Alex z politowaniem.
-Dziesięciu na jedną, jak ty to widzisz? - zapytała ironicznie.
No i miała rację, w końcu jeden wilkołak zajął by wampirzycę, a reszta zdążyłaby porwać Alex.
-Co robić? - zapytała spanikowana Alex.
-Nie masz jakieś mocy?
No właśnie! Moc! Ależ ona była głupia zapominając o swojej mocy, o swoim żywiole. Teraz musi mu zaufać.
-Musisz się oddalić Diano.
Wampirzyca cofnęła się o kilka metrów. W tej chwili wilkołaki wyskoczyły z lasu, biegnąc prosto na Alex. Teraz albo nigdy! - pomyślała i zaczęła kręcić się wokół własnej osi. Wszystkie myśli skupiła na wodzie, aż w końcu poczuła, że się unosi.
***
-Wjedź samochodem na cmentarz. - rozkazała Katherine, siedząc na miejscu pasażera tuż obok prowadzącej Melody.
-Wiem, nie jestem idiotką! - zdenerwowała się Mel.
Katherine chciała się odgryźć ale to co zobaczyła zszokowało ją. A był to ogromny wir wodny mający jakieś 30 metrów wysokości, a wkoło niego biegały wygłodniałe wilkołaki.
-Zatrzymaj się tu! - krzyknęła do starszej siostry. Mel zatrzymała samochód. – Wiem co je wystraszy. - po tych słowach wysiadła z samochodu i pobiegła w kierunku wiru wodnego i wilkołaków. Wygłodniałe bestie zwróciły się w jej stronę. Ale ona nie bała się ich. Uśmiechnęła się kpiąco i pstryknęła palcami prawej ręki, a po jej prawej stronie około trzy metry dalej zapłonął ogień, wilki odskoczyły od tego miejsca przerażone, jednak nie rezygnowały z ataku na Katherine, ta pstryknęła palcami lecz tym razem lewej ręki, stało się to samo tyle, że ogień zapłonął po jej lewej stronie. Wilkołaki mimo to nie rezygnowały. Kat nie bała się mimo tego, zaczęła kręcić się wokół własnej osi, kręciła się coraz szybciej, poczuła, że płonie, że zmienia się w ogień, w tej chwili z jej ciała wystrzelił ogień robiąc na ziemi cztery długie linie płomieni. Wilkołaki przerażone uciekły skamląc.
***
Alex ujrzała na dole płomienie, to oznaczało tylko jedno – przybyły jej siostry. Powoli przestawała się kręcić, poczuła jak opada na dół, aż w końcu stanęła na ziemi. Woda z wiru ugasiła płomienie Kat.
-Miałaś siedzieć cicho, a nie popisywać się wirem wodnym. - powiedziała Kat.
-No cóż, nie mogłam się powstrzymać. - zaśmiała się Alex, po czym razem z Katherine poszła w stronę samochodu, gdy obejrzała się aby pomachać Dianie, wampirzycy już nie było. Razem z siostrami wróciła do domu.

1 komentarz:

  1. Yhyymmm 2 rozdział równie dobrze zwłaszcza z tym żartobliwym akcentem na koniec ;) Mam nadzieje , że Alex zacznie doskonalić swoje umiejętności ... co więcej mam nadzieje na jakieś nowe zdolności ... no wiesz może odziedziczyła coś po ojcu z czarnej magi albo .... może coś jeszcze zdobędzie xD? Byłoby ciekawie zwłaszcza z jakimś tajemniczym ... i tu pozostawiam wodzę fantazji ;D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy