niedziela, 15 kwietnia 2012

S01EP07

Rozdział 7 „Przepowiednia”
[1x07 Prophecy]
Alex wstała wcześnie rano, mimo przeżyć z poprzedniego dnia czuła się rześka i wypoczęta. Rozsunęła zasłony w oknie wpuszczając promienie słońca do pokoju. Zapowiadała się piękna niedziela. Dziewczyna poszła zjeść śniadanie, w kuchni panowała ponura atmosfera, Melody i Katherine siedziały przy stole jedząc śniadanie, nie odzywały się do siebie.
-Cześć. - powiedziała niepewnie Alex. Melody odpowiedziała cichym „cześć”, a Katherine nie odezwała się wcale. Alex postanowiła nie narażać się na złość którejkolwiek z sióstr, więc zrobiła sobie płatki z mlekiem po czym uciekła z miską do swojego pokoju. Gdy zjadła śniadanie, szybko się ubrała i wyszła z domu. Nie czuła się teraz pewnie w domu, Katherine wkurzało byle co, a Melody w końcu sama obraziła się na Kat i teraz zrobiła się oschła nawet dla niewinnej Alex. Ta kłótnia była zagrożeniem dla nich wszystkich, bo w końcu jak będą walczyć z Nemortos gdy są skłócone. Zamyślona Alex wpadła na kogoś, to była Diana z Chrisem. No tak, Chris. Alex nie wiedziała co o nim myśleć, o mało go nie pocałowała ale to przecież wampir, a ona nie może być z wampirem. Pewnie o tym zapomniał.- pomyślała po chwili – to nic nie znaczyło nie ma się czym martwić.
-Alex! - z zamysłu wyrwała ją Diana. - Co z tobą? Mówię do ciebie, a ty mnie nie słuchasz!
-Och, tak, przepraszam. - przeprosiła szybko Alex. - Co mówiłaś?
Diana westchnęła ciężko.
-Chyba znamy sposób aby dowiedzieć się jak zabić Nemortos. - powiedziała.
-Jej nie można zabić – powiedziała beznamiętnie Alex – Melody mówiła, że Nemortos jest nieśmiertelna.
-A może jednak jest jakiś sposób, warto spróbować. - namawiała Diana.
-W sumie, czemu nie. - stwierdziła Alex. - Jak mamy się tego dowiedzieć?
-Musimy wezwać ducha starej szamanki, nazywała się Sapientia, co po łacinie znaczy mądrość.
-Będziemy potrzebowali pomocy twoich sióstr. - odezwał się po raz pierwszy Chris.
-No to możemy od razu sobie odpuścić. - powiedziała zawiedziona Alex.
-Dlaczego? - zdziwiła się Diana.
-Bo Melody i Katherine nie odzywają się do siebie, do mnie zresztą też.
-Musisz je namówić, bo jeśli tego nie zrobisz wszyscy możemy zginąć! - zmartwiła się Diana. Alex bez słowa zawróciła i ruszyła w stronę domu.
-Gdzie ty idziesz?! - zawołała za nią Diana.
-Muszę doprowadzić moją rodzinę do porządku! - odpowiedziała stanowczo Alex. - Nie mam zamiaru teraz umierać. - powiedziała do samej siebie. Weszła do domu trzaskając drzwiami.
-Wiesz, to można robić ciszej. - powiedziała z wyrzutem Katherine.
-Zamknij się Kat! - warknęła Alex. Katherine spojrzała na nią gniewnie. - Gdzie jest Melody!
Melody wyszła z kuchni.
-Tu jestem. - powiedziała.
-Musimy skontaktować się z duchem pewnej szamanki. - oznajmiła Alex.
-No proszę, to znowu jakaś czarna magia? Bo jeśli tak to... - zaczęła Kat ale Alex jej przerwała.
-Katherine zamknij się! Czy do ciebie nie dociera, że gdyby nie Mel to zginęłybyśmy wczoraj?! Może ty wolisz zginąć polegając wyłącznie na dobrej magii, ale ja mam zamiar to wszystko przeżyć! Jeżeli zginiemy teraz i nie pokonamy Nemortos ona przyniesie zagładę całemu Tryox, i na pewno na tym nie poprzestanie, zginą miliony ludzi tylko dlatego, że ty nie potrafisz użyć czarnej magii! Przecież nie mamy zamiaru wykorzystywać złych mocy na niewinnych ludziach, musimy tylko pokonać demona, który chce zabić tych których pragniemy chronić, a ta szamanka może znać odpowiedzi na nasze pytania! - Katherine patrzyła na Alex w milczeniu - Może jest sposób na zabicie Nemortos, warto spróbować. - ostatnie zdanie powiedziała błagalnym tonem.
Melody i Katherine patrzyły na Alex.
-Ja mogę spróbować. - powiedziała Mel. Teraz wszystko zależało od Katherine.
-Więc... - zaczęła Kat. - zróbmy to. - dokończyła z uśmiechem, Alex odwzajemniła uśmiech.
-Diana, Chris możecie wejść. - powiedziała spoglądając na drzwi. Po chwili do mieszkania weszli Diana z Chrisem. - Oni mają zaklęcie. - wyjaśniła Alex. - Czego potrzebujemy? - zwróciła się do Diany, wampirzyca wyciągnęła z torebki jakąś starą książkę. Przewracała kartki, aż w końcu znalazła to czego szukała.
-Skoro jest was trzy, to potrzebujemy trzech świec.
-Załatwię świece. - powiedziała Melody po czym pobiegła na górę.
-Podczas wymawiania zaklęcia, każda z was będzie musiała w płomień jednej ze świec oddać parę kropel swojej krwi. - ciągnęła dalej Diana.
-No to ja idę po nóż. - powiedziała Kat i ruszyła w stronę kuchni.
-Coś jeszcze? - zapytała Alex.
-To wszystko. - odpowiedziała Diana. - Jesteś pewna, że dasz radę?
-Dam radę. - zapewniała Alex.
Melody wróciła z trzema czerwonymi świecami, a Kat z nożem.
-Najlepszym miejscem będzie salon. - powiedziała Mel. Wszyscy poszli do salonu. - Tylko trzeba będzie przesunąć stolik.
Chris bez żadnego wysiłku przesunął stolik. Teraz było dużo miejsca na odprawienie rytuału. Melody ułożyła świece na podłodze tworząc trójkąt, Diana położyła książkę z zaklęciem pośrodku trójkąta. Katherine siłą umysłu zapaliła świece, każda z sióstr usiadła przy jednej. Diana i Chris stanęli z boku. Melody zaczęła czytać jako pierwsza:
Sapientia, ego te invitem domui huic in hac hora, veni ad me et exaudi meinterrogare.”
Po wypowiedzeniu zaklęcia Melody chwyciła nóż i rozcięła sobie dłoń, krew spłynęła do świecy stojącej przy niej, płomień się zwiększył. Po Melody zaklęcie wypowiedziała Katherine powtarzając każdą czynność siostry, płomień jej świecy także się zwiększył, Alex jako ostatnia wypowiedziała zaklęcie i wlała swoją krew do świecy, płomień się zwiększył. Niemal od razu pośrodku trójkąta pojawiła się biała mgła, a z niej wydobył się głos.
-Tylko jedna z was może wyjść z tego cało. - powiedział głos. Siostry spojrzały po sobie.
-O czym ty mówisz? - zapytała Katherine.
-Na waszej drodze stanie przeciwnik, którego będziecie musiały zabrać ze sobą do zaświatów. - mówił głos. - Tylko jedna z was może to przeżyć, dwie pozostałe umrą. Siostrzana więź zostanie przerwana.
-Kiedy to się stanie? - zapytała Alex.
-Czas płynie niebłagalnie, jest już blisko.
-Czy zrobi to Nemortos? - zapytała Melody.
-Wy nie macie mocy by ją zgładzić. Jej śmierć grom przypieczętuje.
-A więc kto przyczyni się do naszej śmierci? - zapytała Alex.
-Dość już pytań. - oznajmił spokojnie głos.
-Proszę jeszcze tylko to jedno. - błagała Alex.
-Nie wzywajcie mnie więcej. - powiedział głos, po czym mgła zniknęła, a świece zgasły. W pokoju nastała cisza.
-Czyli – odezwała się po chwili Alex. - dwie z nas zginą?
-Tak, ale nie zabije nas Nemortos. - stwierdziła Mel.
-Więc kto? - zapytała Alex.
-Jak na razie mnie ciekawi co może zabić Nemortos. - powiedziała Kat. - „Jej śmierć grom przypieczętuje” - zacytowała Kat. - Ciekawe co to znaczy...
Melody i Alex spojrzały oburzone na siostrę.
-Właśnie przepowiedziano nam śmierć, a ciebie nawet nie obchodzi kto nas zabije! - żachnęła się Alex.
-Nie myśl sobie, że mnie to nie obchodzi. - zdenerwowała się Kat. - Ale jeszcze niedawno sama mówiłaś, że jeśli nie zabijemy Nemortos całe miasto będzie skazane na zagładę! Jeżeli łudziłaś się, że wszystkie trzy dożyjemy starości i będziemy super szczęśliwe to bardzo mi przykro, ale wychodzi na to, że tylko jedna z nas wyjdzie z tego cało. - w pokoju panowała cisza, wszyscy patrzyli się na Katherine. - Nie chcę umierać, mam dopiero 18 lat, ale jeżeli tylko w ten sposób mogę uratować tych wszystkich niewinnych ludzi to niech tak będzie, umrę z czystym sumieniem.
Oczy Melody świeciły się od łez, Alex sama nie wiedziała co powiedzieć, było jej głupio, że w tak poważnej sytuacji myślała tylko o sobie, zawsze uważała Katherine za tą samolubną i irytującą siostrę, a w rzeczywistości ona sama nie była lepsza. Poczuła piekące łzy w oczach, spojrzała na Katherine.
-Ja po prostu się boję. - powiedziała powstrzymując łzy. Ku jej zdziwieniu Kat nie zaczęła z niej żartować, ani na nią krzyczeć, ona tylko spojrzała na nią łagodnie.
-Byłabyś głupia gdybyś się nie bała. - powiedziała uśmiechając się. - Ale nie możesz pozwolić aby strach cię hamował.
Alex odwzajemniła uśmiech, teraz tylko Mel wyglądała na niezdecydowaną.
-Dziewczyny, możemy stać się naprawdę bardzo potężne, musimy tylko trzymać się razem. - przekonywała Katherine.
-Jeżeli... - zaczęła niepewnie Mel - … my nie mamy mocy by zabić Nemortos, to znajdziemy kogoś kto taką moc posiada. A dopóki nikogo takiego nie znajdziemy, będziemy musiały ją tymczasowo unieszkodliwić.
Teraz wszystkie siostry się do siebie uśmiechały. Złapały się za ręce, wszystkie były pewne siebie.
-Pokażemy tej szmacie gdzie jej miejsce. - zadrwiła Kat.
-Od dziś to my rozdajemy karty. - dodała Alex.
-Ale najpierw... - zaczęła Mel, a siostry spojrzały na nią. - … musimy tu posprzątać.
Alex i Kat spojrzały na nią błagalnie.
-Serio? - powiedziała Kat. - W takim momencie?
-Plan lepiej opracowuje się w czystym pomieszczeniu. - powiedziała Mel.
-My możemy pomóc. - odezwała się nagle Diana. Alex zapomniała o obecności jej i Chrisa.
-Byłoby miło. - powiedziała Melody.
-Ja lepiej pójdę sprawdzić cmentarz. - powiedział Chris.
-On nigdy nie lubił sprzątać. - wytłumaczyła Diana.
-Rozumiem, to w sumie dobry pomysł. - stwierdziła Melody. - Ale nie idź sam, może niech Alex pójdzie z tobą, przyda ci się moc wiedźmy.
-Nie! - wypaliła Alex. Wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni. - B-bo chodzi o to, że ja mam dosyć tych zombie. Boję się ich. - tłumaczyła Alex, choć tak naprawdę nie chodziło jej o żadne zombie. Mogłaby zrobić dosłownie wszystko poza byciem sam na sam z Chrisem. - Niech Katherine pójdzie, na zombie lepiej działa ogień niż woda.
-Ale ty masz do dyspozycji czarną magię, a dzięki niej jesteś potężniejsza ode mnie i lepiej sobie poradzisz. - powiedziała Katherine. - Poza tym Chris słyszy bardzo dobrze, nic nie powinno was zaskoczyć.
-No właśnie. - zgodziła się Diana, patrzyła podejrzliwie na przyjaciółkę. Alex wiedziała, że teraz przegrała, jeżeli powie, że nie idzie i koniec kropka wyjdzie na tchórza. Zrobię to dla miasta, pomyślała.
-No dobra, pójdę. - powiedziała po czym ruszyła do drzwi, Chris poszedł za nią.
Oboje szli w milczeniu przez dłuższy czas, aż w końcu odezwał się Chris.
-Dlaczego nie chciałaś ze mną iść? - zapytał.
-Przecież mówiłam, że boję się zombie.
-Nie kłam, nie wyczułem u ciebie strachu.
W Alex się zagotowało, jak śmiał używać na niej empatii.
-A więc co wyczułeś? - zapytała zdenerwowanym głosem.
-Zakłopotanie.
Alex zrobiło się dziwnie gorąco, to właśnie wtedy poczuła. Kątem oka dostrzegła, że chłopak się na nią patrzy.
-No i co z tego, czułam się zakłopotana bo wyznałam wszystkim, że boję się zombie. - broniła się dalej.
-To dlaczego teraz czujesz się podenerwowana i niepewna? - zapytał Chris, w jego głosie słychać było satysfakcję. Alex to przemilczała. - Nie chcesz mówić? To ja to powiem, ty po prostu kłamiesz.
Alex serce zaczęło mocniej bić, teraz była wściekła. Stanęła i spojrzała na chłopaka, który także się zatrzymał.
-Mógłbyś przestać odczytywać moje uczucia?! Chcesz usłyszeć prawdę?! Czuję się zakłopotana bo o mało mnie nie pocałowałeś! - Chris nie wyglądał na zdziwionego jej słowami. - Ale na szczęście tego nie zrobiłeś. - mówiła już spokojniej. Tym razem na twarzy Chrisa malowało się zdziwienie.
-Mów sobie co chcesz, ale gdybyś nic do mnie nie czuła nie byłabyś teraz zakłopotana.
-Ja nic do ciebie nie czuję! - skłamała Alex. Skłamała, z przerażeniem zdała sobie sprawę z tego, że mówiąc to kłamała.
-Ale ty jesteś dziecinna. - powiedział ze złością Chris. - Dobrze, że się w tobie nie zakochałem.
-Och, nie zakochałeś się?! To dlaczego chciałeś mnie pocałować?!
Chris spojrzał na nią z rezygnacją.
-Jakbym ci powiedział to pewnie byś się poryczała. - po tych słowach, zniknął. A przynajmniej tak się wydawało Alex, Chris po prostu posiadał moc super szybkości. Zdenerwowana dziewczyna zawróciła kierując się w stronę domu.

1 komentarz:

  1. Nie chciało mi się komentować tych poprzednich ale to najlepszy rozdział jaki napisałaś mała ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy