Rozdział 3 „Nowa”
Alex wyszła zmęczona z lotniska. Już na samym
początku nie wiedziała gdzie iść. Na pewno musiała wsiąść do
metra ale którego? Dziewczyna nie chciała wydawać zbyt dużo
pieniędzy, bo w sumie nie wiedziała ile tu zostanie tak więc
taksówka odpada. Zrezygnowana zaczęła po prostu iść
piechotą w poszukiwaniu jakiegoś motelu.
-Jak tylko go znajdę, to go zabiję! - powiedziała
sama do siebie po trzech godzinach chodzenia po mieście. Moteli w
sumie znalazła sporo ale żaden nie przypadł jej specjalnie do
gustu, a hotele były za drogie. W końcu zmęczona usiadła na
przystanku autobusowym koło jakiejś młodej blondynki. Nieznajoma
spojrzała na nią zaciekawiona.
-Zły dzień? - zapytała. Alex spojrzała na nią
wyczerpana.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiedziała.
-Jesteś wilkołakiem? - zapytała nagle blondynka. Alex
wytrzeszczyła oczy.
-Nie. - odpowiedziała zdziwiona. - Skąd ten pomysł?!
-Czuć od ciebie wilkiem. - powiedziała. Po tych
słowach Alex zrozumiała.
-O mój... - zaczęła Alex. Blondynka uniosła
brwi. - Jesteś wampirem!
-Bingo! - krzyknęła podekscytowana kobieta. - A ty kim
jesteś? Człowiekiem?
-Wiedźmą. - zdradziła Alex. Blondynka uśmiechnęła
się.
-Jestem Lisha. - przedstawiła się wampirzyca.
-Alex.
-A więc, Alex co robisz w tak wielkim mieście całkiem
sama? - zapytała Lisha.
-Szukam kogoś. - odpowiedziała Alex. - Pewnego
wampira.
-Wiedźma szuka wampira? Niby po co? - zdziwiła się
wampirzyca.
-Chcę mu pomóc odnaleźć dobrą drogę. On... -
Alex przerwała i spojrzała podejrzliwie na Lishe. - Jakim ty jesteś
wampirem? Dobrym czy złym?
-Oczywiście w pełni dobrym. - oznajmiła dumnie Lisha.
- A ty jesteś dobrą czy złą wiedźmą?
-Pół na pół. - powiedziała Alex. Lisha
uśmiechnęła się.
-Widzisz, nie minęło nawet pięć minut, a już tyle o
sobie wiemy. - pisnęła zadowolona wampirzyca. Alex nie mogła
zrozumieć jej entuzjazmu.
-Wiesz może gdzie znaleźć jakiś tani i porządny
motel? - zapytała Alex. Lisha spojrzała na nią jeszcze bardziej
rozbawiona.
-Nie ma tu takich. Niestety ale za luksusy trzeba
płacić. - powiedziała wampirzyca. Alex westchnęła ciężko. -
Jak chcesz to możesz pomieszkać u mnie. Mam ogromny apartament. -
zaproponowała po chwili Lisha. Alex sama nie wiedziała co zrobić,
nie mogła od tak zaufać nieznajomej, ale w swoim kiepskim położeniu
nie powinna wybrzydzać.
-Byłabym bardzo wdzięczna. - powiedziała w końcu.
Lisha pisnęła z radości. - Ale uprzedzam cię, że pochodzę z
rodu Blackwell i jak spróbujesz mnie zabić przez sen...
-Spokojnie. - przerwała Lisha. - Ja nie zabijam.
Nagle podjechał autobus.
-No to wsiadamy. - oznajmiła radośnie Lisha i ruszyła
ku pojazdowi. Alex była zaraz za nią.
-Nie rozumiem. - odezwała się Alex gdy już zajęły
miejsca. - Stać cię na wielki apartament, a jeździsz autobusami?
-Oczywiście. Podróżując z innymi ludźmi mam
okazję spotkać kogoś ciekawego. Jak na przykład dzisiaj.
Alex nie mogła uwierzyć, że na świecie może żyć
tak bardzo optymistyczny wampir.
***
Nicole przeszła przez próg szkoły w Tryox.
Przerażona obserwowała wędrujący po korytarzu tłum uczniów.
Nie zdążyła zrobić nawet kroku, gdy przy niej pojawiła się
czarnoskóra dziewczyna. Nieznajoma bacznie jej się
przyglądała swoimi dużymi brązowymi oczami.
-Jesteś tu nowa, tak? - zapytała wciąż przyglądając
się Nicole.
-Tak. - odpowiedziała niepewnie.
-To świetnie! Ja jestem Kennedy, przewodnicząca
samorządu szkolnego. Mam oprowadzić cię po szkole.
-Super. - powiedziała bez entuzjazmu Nicole i ruszyła
za Kennedy.
***
Katherine siedziała w poczekalni jednego z wydawnictw
książek. Była cała podenerwowana. Reagowała nerwowo na każdy
dźwięk otwieranych drzwi.
-Wszystko w porządku? - usłyszała nagle ciepły
kobiecy głos. Spojrzała w stronę jego źródła, była to
średniego wzrostu ruda kobieta. Wyglądała na rówieśniczkę
Kat.
-Tak, po prostu...
-Nerwy? - zapytała kobieta. Katherine kiwnęła głową.
-Jestem Erica. - przedstawiła się rudowłosa.
-Katherine.
-Pan Morris jest naprawdę wybredny. - powiedziała
Erica. - Ale nie przejmuj się, bo może i wytyka błędy w bardzo...
um... nieprzyjemny sposób ale wtedy przynajmniej wiesz co
robisz źle i możesz nad tym popracować.
Kat nie wiedziała dlaczego, ale uspokoiła się po
słowach Ericy.
-Katherine Bennett. - usłyszały nagle głos zza drzwi.
-Twoja kolej. - powiedziała spokojnie Erica. - Bądź
twarda. - dodała po chwili i obdarzyła Kat serdecznym uśmiechem.
***
Katherine wbiegła wściekła do domu Melody.
-Co za obślizgły, zgorzkniały, stary dziad!
Melody siedziała w salonie czytając gazetę.
-Ciebie też miło widzieć Kat. - przywitała się nie
odrywając wzroku od gazety. - O i nie martw się ostatnio nie
zaatakowała mnie żadna roślina. - dodała sarkastycznym tonem.
-Pisałam to przez prawie dwa lata! A on nazwał moją
książkę „Romansidłem dla starych bab”.
Melody parsknęła śmiechem.
-Bawi cię to, tak? - zapytała wkurzona Kat. Mel
pokiwała głową. - A więc powinnaś wiedzieć, że wzorowałam się
na tobie i Nate'cie.
Mel wytrzeszczyła oczy.
-Ten kretyn myśli, że moja romantyczna historia jest
dla starych bab?!
-Yhym. - przytaknęła Kat. Melody zerwała się z
kanapy.
-Idziemy!
-Gdzie? - zdziwiła się Kat.
-Do tego czubka! - wyjaśniła Mel i wyszła z domu.
***
Lisha otworzyła lodówkę.
-Jesteś głodna? Mogę coś przyrządzić.
-Nie. - odpowiedziała Alex rozglądając się po
apartamencie Lishy. Był on naprawdę ogromny.
-Wiesz co? Mam pomysł. - powiedziała Lisha. - Pokażę
ci coś naprawdę odjazdowego. Alex spojrzała zaskoczona na
wampirzycę.
-Niby co?
-To nie tutaj. - wyjaśniła Lisha. - Chodź za mną.
Po tych słowach blondynka wyszła z mieszkania.
Zrezygnowana Alex ruszyła za nią. Szły już dobre dziesięć
minut, coraz bardziej zagłębiały się w ciemne uliczki.
-Ok, to się robi podejrzane. - odezwała się Alex.
-Spokojnie. - uspokajała Lisha. - Już prawie jesteśmy.
Lisha nie kłamała bo po chwili znalazły się na
wielkim placu, zapełnionym setkami ludzi.
-Co to za miejsce? - zapytała zaintrygowana Alex.
-Tutaj się zbieramy. - powiedziała Lisha.
-My? - zdziwiła się Alex.
-Istoty nadprzyrodzone. - wyjaśniła wampirzyca. Alex
wciąż była zdumiona. Lisha westchnęła ciężko. - Nie łapiesz?
Zbierają się tu wszystkie nadprzyrodzone istoty. Z całego miasta!
Alex nie mogła zrozumieć o co chodzi Lishi. Spojrzała
skołowana na koleżankę. Lisha przewróciła oczami.
-Możemy tu znaleźć twojego wampira! - wyjaśniła.
-A, o to chodziło. - powiedziała Alex bez entuzjazmu.
Lisha zrobiła zdziwioną minę.
-Powinnaś skakać z radości, a nie dąsać się
jeszcze bardziej.
-My go tutaj nie znajdziemy. - powiedziała ponuro Alex.
-A skąd możesz to wiedzieć?
-Bo nie sądzę aby wampir bez duszy przebywał w takim
miejscu.
Lisha spojrzała przerażona na Alex.
-Szukasz wampira bez duszy? - zapytała zduszonym
głosem. Alex pokiwała głową, mina Lishy wskazywała na to, że
przypomniała sobie coś przykrego, jednak gdy wampirzyca zdała
sobie sprawę z tego, że Alex na nią patrzy od razu się
uśmiechnęła.
-A więc mamy nieco trudniejsze zadanie. - odezwała się
po długiej ciszy. - Ale jak już mówiłam, są tu stwory z
całego miasta i na pewno ktoś go widział.
Alex miała nadzieję, że Lisha ma rację.
-Wiem już nawet kogo zapytać. - dodała zadowolona
Lisha. - Ma na imię Quinn, a przynajmniej tak ją wszyscy nazywają,
jest wampirem od... dawna. Zawsze wszystko wie, bo to niezła
plotkara.
Lisha ruchem ręki kazała iść Alex za sobą.
Dziewczyny przeciskały się przez tłum, Alex przez przypadek
przewróciła jakąś ciemnowłosą dziewczynę.
-Przepraszam. - powiedziała od razu ale nieznajoma nie
reagowała na to.
-Uważaj jak łazisz! - warknęła podnosząc się z
ziemi.
-Już cię przeprosiłam. - powiedziała oschle Alex.
Nieznajoma podeszła do niej tak blisko, że stały ze sobą twarzą
w twarz. Uwaga wszystkich skupiła się na nich.
-To zrób to jeszcze raz. - rozkazała.
-Nie. - odpowiedziała groźnie Alex. Ciemnowłosa
dziewczyna chciała już coś powiedzieć gdy między nie weszła
Lisha.
-Lara – zwróciła się do nieznajomej. - Zostaw
ją, jest nowa w mieście.
Lara uśmiechnęła się do wampirzycy po czym
odepchnęła ją z nadludzką siłą w tłum.
-Zostawię ją, gdy mnie przeprosi. - powiedziała
stanowczo. Alex nie czuła ani odrobiny strachu, patrzyła w
niebieskie oczy przeciwniczki pewna siebie. - A jeśli nie to...
-To co? Zabijesz mnie? - zapytała oschle Alex.
-Nie byłby to mój pierwszy raz. - oznajmiła
dumnym głosem Lara.
-Oj uwierz mi, mój też nie. - powiedziała Alex.
Lara zrobiła zdziwioną minę. - Ale w przeciwieństwie do ciebie,
ja nie jestem z tego dumna.
-Alex nie zaczynaj z nią. - powiedziała przerażona
Lisha. Alex zignorowała jej ostrzeżenie.
-Więc jak? Przepraszasz czy umierasz? - zapytała Lara.
-Idź do diabła. - odpowiedziała Alex. Lara od razu po
tych słowach odepchnęła niewidzialną siłą Alex w stronę
uciekającego tłumu. Alex zamortyzowała upadek swoją mocą. Gdy
wstała z ziemi jej oczy były już czarne.
-Sama tego chciałaś. - powiedziała po czym tak samo
jak Lara użyła telekinezy. Niebieskooka uderzyła w ścinę jednego
z bloków. Alex cierpliwie czekała aż jej przeciwniczka
wstanie. Nie trwało to długo. Lara spojrzała na paląca się
pochodnię w ręku starego mężczyzny. Skupiła na niej swój
wzrok.
-A co powiesz na magię z żywiołów? - zapytała
wyzywająco. Alex uśmiechnęła się. Po chwili ogień z pochodni
przeniósł się i zmierzał z zadziwiającą prędkością ku
Alex. Alex zamknęła oczy po czym zmieniła się w wodę. Kula ognia
zgasła wraz z zderzeniem ze strażniczką. Wszyscy spojrzeli
zszokowani na wracającą do własnej postaci Alex.
-Jak to możliwe? - zapytała Lara. - Wiedźma nie może
wyczarować żywiołu z niczego!
-Ale potrafią to strażniczki żywiołów. -
odpowiedziała Alex. - A tak a propos, nie uważasz atakowania
strażniczki wody ogniem za głupie? Bo ja tak. - dodała z
uśmiechem. - To koniec bitwy.
Po tych słowach każdy ruszył w swoją stronę. Alex
podeszła do zaskoczonej Lishi.
-Czego jeszcze mi nie mówisz? - zapytała
wampirzyca. Alex uśmiechnęła się.
-Trochę tego jest, ale dowiesz się w swoim czasie. -
powiedziała. - To gdzie ta Quinn?
Lisha wskazała na dziewczynę o fioletowych włosach.
-To ona. - powiedziała.
-A więc idziemy. - zdecydowała Alex i razem z Lishą
podeszły do Quinn.
-Siemka Quinn. - przywitała się Lisha. Quinn spojrzała
od razu na Alex. - To jest...
-Alexis Simmons, trzecia strażniczka wody, ród
Blackwell, zakochana w wampirze Chrisie Smith, przyjaźni się z
wampirzycą o imieniu Anna, ma trzy siostry strażniczki, Olivię,
Katherine i... Melody. Aktualnie chodzi z wilkołakiem o imieniu
Luke, walczyła z demonem Nemortos i ...
-Wow. - skomentowała Alex. - Wiesz o mnie niemal
wszystko. Ale powinnaś wiedzieć, że jestem DRUGĄ strażniczką
wody a ...
-To raczej ty powinnaś wiedzieć, że jesteś trzecia.
- powiedziała Quinn. Alex doznała szoku.
-Na pewno nie. Moją poprzedniczką jest Alexia
Blackwell.
-Mylisz się. - upierała się Quinn.
-Wystarczy! - przerwała im Lisha. - Co to ma znaczyć,
że zakochana w wampirze? To tego wampira szukasz?
Alex zrobiła niewinną minę.
-Mówiłam, że jeszcze wiele nie wiesz.
Lisha westchnęła ciężko.
-Quinn, wiesz coś o tym Chrisie?
-Och tak! - pisnęła zadowolona. - Christopher Smith
urodzony 2 sierpnia 1457 roku w Londynie, przemieniony przez brata
Damo...
-Nie chcę wiedzieć aż tyle! - przerwała Lisha. - Czy
wiesz gdzie aktualnie się znajduje?
-Tu w Nowym Jorku. - odpowiedziała Quinn. Lisha
przewróciła oczami.
-A tak dokładniej? - zapytała.
-W dolnej części Manhattanu. - powiedziała Quinn.
Nagle jej wzrok spoczął przerażony na czymś za Alex i Lishą.
-Powiesz jeszcze jedno słowo, a cię zatłukę. -
dziewczyny usłyszały kobiecy głos. Alex obróciła się i
zobaczyła kogoś, kogo na pewno nie spodziewała się więcej
zobaczyć.
-O mój Boże! Eva. - powiedziała zszokowana
Alex. Eva uśmiechnęła się kpiąco. - Myślałam, że ty...
-Nie żyję? - zapytała. - Opuściłam budynek przed
wybuchem.
-Zgaduję, że nie zmieniłaś obiektu uczuć. -
powiedziała Alex.
-Nie, ale słyszałam, że ty owszem. Wilkołak?
Poważnie? - zakpiła Eva.
-To co poczułam do niego nie zmieniło moich uczuć do
Chrisa.
-A powinno, bo on już z tobą skończył. - powiedziała
zadowolona Eva. - Teraz to ja się dla niego liczę.
Alex zaśmiała się.
-No tak, to było oczywiste, że pozwoli ci się tknąć
dopiero po utracie duszy.
Eva zmieniła swoją twarz w wampirzą.
-Nie próbowałabym. - zagroziła Alex.
-Bo co? Zaatakujesz mnie swoją czarną magią której
i tak nie umiesz używać?
-Och, Eva... Nie masz pojęcia jak bardzo mi żal
twojego nieużywanego mózgu. - po tych słowach Eva rzuciła
się w stronę Alex ale ta od razu ją od siebie odepchnęła i
kucnęła przy leżącej wampirzycy. Eva chciała się podnieść
ale Alex swoimi mocami przygwoździła ją do ziemi. - Minęły dwa
lata. Nie masz zielonego pojęcia do czego jestem zdolna.
Alex wypuściła Evę, a ta uciekła z wampirzą
prędkością.
-Dlaczego ją wypuściłaś?! Ona wiedziała gdzie jest
twój wampir! - oburzyła się Lisha.
-I tak by mi nie powiedziała. Uwierz mi znam ją
lepiej.
Po tych słowach Alex ruszyła w stronę wyjścia.
-Gdzie ty idziesz? - zapytała Lisha.
-Idę za Evą. - oznajmiła zadowolona Alex. - Przez te
dwa lata nauczyłam się rzucać zaklęcie śledzące.
Lisha uśmiechnęła się i ruszyła za Alex.
***
Katherine nie mogła przestać się śmiać przez całą
drogę do domu, dopiero po wejściu do środka opanowała się.
-Nie wiem co cię aż tak śmieszy. - warknęła
wściekle Melody.
-Hmm... sama nie wiem co wybrać... może to, że
ochrona musiała wyrzucić nas z budynku. - powiedziałą Kat. - Rany
muszę pamiętać aby nie obrażać historii twojego związku. W
sumie dlaczego nie napisałam o Alex i Chrisie.
Melody uniosła brwi.
-Dlaczego chciałabyś o nich napisać? - zaperzyła się
Melody.
-Nie oszukujmy się, oni byli dużo bardziej
romantyczni. - stwierdziła Kat.
-O tak? To podaj mi co najmniej trzy rzeczy które
utwierdzają cię w fakcie, że oni są bardziej romantyczni ode mnie
i Nate'a.
-Ok. Każdy ich pocałunek był niebezpieczny, on
wyjechał z miasta dla niej, utracił duszę bo cierpiał bez Alex,
mimo wszystkim przeciwnością losu zawsze będą się kochać...
-Ok, wygrałaś. - powiedziała Mel. Tym razem to ona
się śmiała. Katherine zrobiła zdziwioną minę.
-O co ci chodzi?
-Uwierz mi nie chcesz wiedzieć. - powiedziała wciąż
śmiejąc się Mel. Do salonu wbiegła Nicole.
-Co się tu dzieje? - zapytała i spojrzała
podejrzliwie na kuzynki.
-Sama nie mogę tego zrozumieć. - powiedziała
rozbawiona Katherine. Nicole uśmiechnęła się i sięgnęła do
szafki z butami.
-Gdzie idziesz? - zapytała Mel.
-Na imprezę szkolną. Kennedy mnie namówiła. -
odpowiedziała Nicole.
-Zbierasz przyjaciół, to wspaniale. - ucieszyła
się Kat.
-Mimo to, czuję się trochę dziwnie. - powiedziała
Nicole.
-Przejdzie ci. - zapewniła Katherine.
Nicole uśmiechnęła się i wyszła z domu.
***
Lisha szła znudzona za Alex.
-Na pewno idziemy dobrze? Ja jakoś nie widzę
prowadzącego nas światełka.
-Cii! - uciszyła ją Alex. - Nie widzisz go, bo nie
jesteś wiedźmą.
Lisha przewróciła oczami. Nagle obie usłyszały
jakieś odgłosy z pobliskiego magazynu.
-Myliłeś się. Nie ma jej tu. - usłyszały głos Evy.
Alex zmarszczyła czoło.
-Nie kłam. Czuję ją na tobie. Zrobiłaś jej coś?
Alex poczuła jak jej serca zaczyna szybciej bić, to
był jego głos. Spojrzała szczęśliwa na stojącą za nią Lishę.
-Nie kłamię! - upierała się Eva.
-Mnie nie oszukasz, muszę znać prawdę, jej obecność
tu okropnie mi przeszkadza. Nie mogę jej spotkać!
Alex wsłuchiwała się w jego głos nie wiedząc nawet
jakie wypowiada słowa. Tak bardzo pragnęła go zobaczyć, ale nie
wiedziała czy zdemaskowanie się będzie mądre. Nagle jednak
problem rozwiązał się sam.
-Co wy tu robicie?! - usłyszała za sobą męski głos.
Mężczyzna stał tuż za Lishą.
-Lisha, uciekaj. - rozkazała Alex. Ale zanim Lisha
zdążyła zrobić cokolwiek mężczyzna złapał ją za szyję i
uniósł ku górze. Alex odepchnęła go telekinezą i
uwolniła wampirzycę. Upadek przeciwnika spowodował wielki hałas.
Już wiedzieli, że ktoś tu jest.
-Lisha wiejemy! - krzyknęła Alex.
-Podaj mi rękę, zaraz nas stąd wyciągnę! - zawołała
Lisha, ale nagle ktoś złapał Alex od tyłu za brzuch.
-Lisha uciekaj, dam sobie radę! - rozkazała Alex.
Lisha nie miała wiele czasu na zastanawianie się bo zaczęło
pojawiać się coraz więcej wampirów. Zrozpaczona uciekła.
Alex próbowała wyrwać się z uścisku napastnika. Przed nią
stała masa wampirów. Jej oczy powoli stawały się czarne.
-Nawet nie próbuj. - usłyszała głos
napastnika, była to Eva. -Tym razem każdy jest przygotowany na
czarną magię. Ostrożeń nie tak trudno zdobyć.
Alex była bezradna.
-Chłopcy. - Eva zwróciła się do bandy
wampirów. - Kolacja podana.
Wampiry rzuciły się na Alex. Dziewczyna poczuła
pierwsze ugryzienie. Z jej gardła wydarł się przeraźliwy krzyk.
***
Nicole i Kennedy siedziały na tarasie. Wokół
nich panowała wspaniała impreza.
-Mam pomysł! - odezwała się nagle Kennedy. - Zróbmy
komuś kawał.
-Dobra. - zgodziła się Nicole. Dziewczyny wstały od
stolika i chciały wejść do środka ale drogę zagrodziła im
ciemnowłosa kobieta.
-Nicole Benett? - zapytała.
-Tak. - powiedziała zdziwiona Nicole.
-Teraz pójdziesz ze mną. - rozkazała
nieznajoma.
-Co to ma niby znaczyć?! - oburzyła się Kennedy. -
Ona nigdzie z tobą nie pójdzie!
-Zamknij się mała i idź gdzie indziej. - warknęła
kobieta.
-Po moim trupie! - krzyknęła Kennedy. Kobieta
popchnęła ją z nadludzką siłą i Kennedy wypadła z tarasu.
-Jak sobie życzysz. - powiedziała kobieta. Przerażona
Nicole chciała zbiec do przyjaciółki ale kobieta ją
zatrzymała.
-Zostań tu, albo zabiję każdego w tym domu. -
zagroziła kobieta.
-Kim ty do jasnej cholery jesteś?! - zapytała wściekła
Nicole.
-Blackhell. - odpowiedziała kobieta. Nicole
wytrzeszczyła oczy.
______________________________
Przepraszam za to, że wczoraj nie dodałam notki, ale szczerze mówiąc o niej zapomniałam ;( Ostatnio miałam dużo zajęć w tygodniu, ale teraz jest już trochę lepiej i postaram się nadrobić luki w komentowaniu ; )
Posiadam nowy nick : Esme ; D
Jednym słowem : GENIALNY ! ;) Kocham twoje opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńCześć tu Aleksis.
OdpowiedzUsuńPodróż Alex do NY okazała się bardzo ryzykowna i jak widać niebezpieczna. Mam nadzieję, że Lisha jej pomoże, albo wreszcie Chris się opamięta.
Historia Alex i Chris'a, jest lepsza od Melody i Nate'a? Nie wiem. Każda z nich jest wyjątkowa na swój sposób.
Pojawienie się Blackhell zwiastuje wielkie kłopoty.
Bardzo mi się podobał ten rozdział.
Pozdrawiam.
Aleksis
Nowy rozdział na http://the-loop-of-love.blogspot.com/oraz http://delenatonietylkochemia.blog.onet.pl/:D Przepraszam, że tak długo xd Nie miałam internetu, bo moja mama ma beznadziejną pamięć :/ Wszystkie zaległe notki u Ciebie idę nadrabiać ^_^ pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń