Rozdział 1
„Nie ma to jak piekielne Tryox”
[1x01:There
is nothing like hell Tryox town ]
Mimo
pięknych krajobrazów, i zwykle słonecznej pogody miasteczko Tryox
nie jest zbyt często odwiedzane. Co roku umiera tam co najmniej
dwadzieścia osób, niektóre ofiary są obdarte ze skóry, inne mają
dziwne ślady na szyi i „wyssaną” krew, a jeszcze inne są
rozrywane na strzępy. Nikt nie potrafi logicznie wyjaśnić co tak
naprawdę dzieje się w tym mieście. Wszystkie te zdarzenia cieszą
się jedną i tą samą opinią „Zrobił to psychopata”. Co tak
naprawdę dzieje się w tym miasteczku? Prawdziwą przyczynę znają
tylko nieliczni, jednak nie dzielą się swoją wiedzą bo i tak nikt
by w to nie uwierzył.
***
„Tylko
szaleńcy przyjeżdżają do tego miasta, czy to znaczy, że jestem
szalona? Nie” - pomyślała Alex. Doskonale wiedziała co ją czeka
w tym mieście. Była na to przygotowana, posiadała coś czego inni
nie mieli, coś dzięki czemu nie musiała się obawiać nikogo ani
niczego. Była wiedźmą, a dokładniej strażniczką żywiołu wody.
Dlaczego przybywa do tego miasta? Cóż, tak naprawdę do niego
wraca. Urodziła się tu. Gdy miała rok, jej ojciec opuścił jej
matkę i zabrał ją ze sobą, była częścią jego rodu, jego
potęgi, była źródłem czarnej magii. Nie spełniała jednak jego
oczekiwań, zawsze była dobra i panowała nad emocjami, nie
potrafiła zabijać, nie rozumiała zemsty, w przeciwieństwie do
ojca. W jego rodzinie była czarną owcą, zawsze traktował ją
gorzej, bo była dobra. Może dlatego nie było jej smutno po jego
śmierci. Gdy tylko umarł postanowiła uciec od jego rodziny i
powrócić do swoich przyrodnich sióstr, od strony mamy. One są
źródłem dobrej magii. Tak jak ona panują nad żywiołami. Mama
Alex niestety nie żyje, nie znała jej za dobrze, ale i tak było
jej smutno z powodu śmierci matki. Alex miała nadzieję, że jej
życie zacznie się w końcu układać. Nie była zbyt odważna,
zawsze wolała siedzieć cicho. Czy walczy ze złem? Tylko w obronie
własnej. To jedyne czego ojciec zdołał ją nauczyć, „Nie
narażaj życia, jeżeli to niekonieczne” - powtarzał. Taka
taktyka zapewnia dłuższe życie, a Alex chce żyć jak najdłużej.
***
Melody
wyjrzała przez okno na pustą ulicę Perth St. Mało kto spacerował
w tak wyjątkowo zimny sierpniowy dzień. Usłyszała nagle czyjeś
kroki, odwróciła się od okna i ujrzała przed sobą średniego
wzrostu blondynkę, o brązowych oczach uśmiechającą się do niej.
-Nie możesz
się doczekać jej przyjazdu, prawda? - zapytała blondynka. Melody
uśmiechnęła się.
-Katherine,
dobrze wiesz, że tak. To miasto jest bardzo niebezpieczne.
-Ona ma dar
kontrolowania wody, w dodatku dysponuje nadludzką siłą, więc
zawsze może komuś dokopać. - powiedziała Katherine.
-Nie wiemy,
czy wystarczająco dobrze panuje nad darem. Może jest tak samo
arogancka i zbyt pewna siebie jak ty. - powiedziała Melody, a
Katherine zrobiła się czerwona na twarzy. - Jeżeli tak, to nie
możemy mieć pewności co do jej bezpieczeństwa.
-Ale ty
panujesz nad swoim darem, co? - zapytała poirytowana Katherine.
-Może nie
idealnie, ale staram się panować nad emocjami. Przyznam jednak
szczerze, że mnie to przychodzi z łatwością, bo w końcu panuję
nad ziemią, a strażniczki ziemi zwykle nie mają wybuchowych
charakterów. - oznajmiła Melody. - Ty jesteś ogniem, a ogień jest
nieprzewidywalny.
-Ona jest
wodą, czyli co jest płytka? - zapytała Kat.
-Źle to
interpretujesz. - powiedziała Melody. - Moim zdaniem strażniczka
wody jest wrażliwa, delikatna i ostrożna.
-Dlaczego
tak myślisz? - zdziwiła się Kat. - Co to ma wspólnego z wodą?
-Nie wiem
mam po porostu takie odczucia co do wody.
Katherine
spojrzała na starszą siostrę zdziwiona po czym wyszła z jej
pokoju. Melody odwróciła się z powrotem do okna i wypatrywała
swojej najmłodszej siostry.
***
Katherine
weszła do kuchni. Było to dość małe pomieszczenie. Mieściła
się w nim lodówka, a obok niej stała szafka z trzema szufladami, w
których trzymano sztućce. Kuchenka stała między szafką ze
sztućcami, a szafką z talerzami i szklankami. W rogu kuchni stał
mały stolik przy którym zasiąść mogły maksymalnie trzy osoby.
Katherine
spojrzała na stolik, leżał na nim list. Nie wiedząc po co to robi
po raz setny, podniosła kartkę ze stołu i znów zaczęła czytać:
Szanowne
panny Benett,
Po śmierci
Louisa, wasza siostra Alexis postanowiła powrócić do Tryox,
mamy
nadzieję, że przyjmiecie ją do waszej rezydencji,
Olivia
zostaje u mnie pod opieką,
więc nie
martwcie się do was przybędzie tylko Alexis.
Wyrazy
szacunku:
Alice
Simmons
„To
bardzo dziwna rodzina” - pomyślała Katherine odkładając list.
Rodzina Alex zawsze przysyłała do nich listy, nigdy nie dzwonili.
Dopiero dwa dni temu Alex zadzwoniła do nich i wszystko uzgodniła.
Wyszło na to, że przyjedzie 20 sierpnia. To już dziś. Katherine
poczuła dziwne ukłucie w żołądku, od dziś będzie z nimi
mieszkać ich najmłodsza siostra, której prawie co nie znają.
Ostatnim razem Kat widziała Alex na pogrzebie matki jakieś 5 lat
temu. Minęło sporo czasu, a teraz będą mieszkać pod jednym
dachem. Nagle z zamysłu wyrwał ją entuzjastyczny okrzyk Melody.
-Już
jest! - krzyknęła Mel – Pod naszym domem stoi taksówka!
Siostry
wybiegły z domu aby móc powitać najmłodszą siostrę. Katherine
przyjrzała się nowo przybyłej bardzo dokładnie. Alex była dość
wysoką, smukłą dziewczyną o oliwkowej cerze, jej długie, kręcone
włosy były koloru ciemnobrązowego. Tak samo jak Katherine i Melody
miała brązowe oczy.
Alex
uśmiechnęła się do sióstr, taksówkarz wyciągnął jej walizkę
z bagażnika samochodu. Dziewczyna zapłaciła mu, po czym mężczyzna
wsiadł z powrotem do taksówki i odjechał. Alex złapała za rączkę
walizki po czym pociągnęła ją za sobą.
-Cześć.
- przywitała się Alex. Kat uśmiechnęła się do niej ale nic nie
powiedziała.
-Witaj.
- odpowiedziała na przywitanie Melody. - Zaczęłam się już o
ciebie martwić.
-Nie
było o co się martwić. - zapewniła ją Alex. - Całkiem dobrze
potrafię się bronić.
-W
tym mieście „całkiem dobrze” nie wystarczy. - odezwała się
nagle Katherine. Melody spojrzała na nią gniewnie.
-Nie
stójmy tu tak. - zmieniła szybo temat Mel. - Zapraszam do środka.
- powiedziała pokazując w stronę drzwi wejściowych. Po czym
wzięła od Alex walizkę i wprowadziła wszystkich do domu.
***
Było
długo po północy zanim Alex została całkiem sama w swoim nowym
pokoju. Był on mały, ale duże okno optycznie go powiększało.
Dziewczyna usiadła na łóżku i odetchnęła z ulgą. W końcu
udało jej się uciec, za nikim nie tęskniła, czuła się wolna...
w końcu wolna. Doskonale wiedziała, że Katherine za nią nie
przepada, a wręcz jej nie znosi, ale nie przeszkadzało jej to, była
przyzwyczajona do tego, że ktoś jej nie lubi. Wystarczyła jej
uprzejmość Melody, może z czasem nawet Katherine ją polubi.
Dziewczyna położyła się, zamknęła oczy i zasnęła. Rano
obudziły ją krzyki sióstr.
-Kat!
Wyłaź z łazienki! Spóźnię się przez ciebie do pracy! -
krzyczała Melody.
-Poczekaj,
zaraz wychodzę!
-Co
ty tam robisz?!
-Próbuję
zapalić wodę!
-Możesz
to robić w kuchni! I jak niby chcesz zapalić wodę?! Wyłaź!!
Alex
zerwała się na równe nogi. Wyjrzała ze swojego pokoju i zobaczyła
jak zadowolona Kate wychodzi z łazienki i mija wkurzoną Melody.
Kate spojrzała w stronę Alex.
-No
i zobacz swoimi wrzaskami obudziłaś Alex. - powiedziała z
satysfakcją Kate.
-Wybacz
Alex. - przeprosiła Mel.
-Nic
nie szkodzi i tak się wyspałam. - powiedziała szybko Alex. Mel
uśmiechnęła się i zamknęła drzwi od łazienki. Około godziny
później Melody wyszła z domu do pracy.
-No
to zostałyśmy same. - oświadczyła Katherine zatrzaskując drzwi
za starszą siostrą.
-Na
to wygląda. - zgodziła się Alex.
-Nie
wyglądasz mi na strażniczkę. - odezwała się po chwili milczenia
Kat. - Wydajesz mi się raczej lękliwa. Jesteś typem samotnika?
Zawsze wolisz siedzieć cicho, to widać.
Alex
poczuła się nieswojo, Katherine miała racje, jest typem samotnika
ale może to miasteczko ją zmieni, jedno wiedziała na pewno z Kat
na razie się nie dogada, mają dwa odmienne charaktery. Ona jako
spokojna woda nie miała szans z nieprzewidywalnym ogniem –
Katherine. Kat nie była jedyną osobą o wybuchowym charakterze jaką
znała Alex, już wcześniej miała kontakt z kimś bardziej
wybuchowym, jednakże był to ktoś zły, potężny jak piorun. Z
głębokiego zamysłu wyrwał ją głos Kat.
-Dobra,
ja wychodzę. Idę do przyjaciółki, jeśli będziesz chciała wyjść
to zapasowe klucze są w małej szafeczce w holu. - po tych słowach
Katherine wyszła z domu, a Alex została sama. Po zimnym prysznicu i
obfitym śniadaniu postanowiła samotnie zwiedzić miasteczko.
Zaczęła swoją nową przygodę.
Suuuperr !!! Dopiero zaczęłam czytać ale widzę , że masz niezłe tepo dodawania notek co szczerze sobie cenie !! Polecę twojego bloga moim przyjaciółką oraz czytelnikom ;D Zabieram się do dalszego czytania i życzę veny ;)
OdpowiedzUsuń