niedziela, 15 kwietnia 2012

S01EP01


Rozdział 1 „Nie ma to jak piekielne Tryox”
[1x01:There is nothing like hell Tryox town ]
Mimo pięknych krajobrazów, i zwykle słonecznej pogody miasteczko Tryox nie jest zbyt często odwiedzane. Co roku umiera tam co najmniej dwadzieścia osób, niektóre ofiary są obdarte ze skóry, inne mają dziwne ślady na szyi i „wyssaną” krew, a jeszcze inne są rozrywane na strzępy. Nikt nie potrafi logicznie wyjaśnić co tak naprawdę dzieje się w tym mieście. Wszystkie te zdarzenia cieszą się jedną i tą samą opinią „Zrobił to psychopata”. Co tak naprawdę dzieje się w tym miasteczku? Prawdziwą przyczynę znają tylko nieliczni, jednak nie dzielą się swoją wiedzą bo i tak nikt by w to nie uwierzył.
***
Tylko szaleńcy przyjeżdżają do tego miasta, czy to znaczy, że jestem szalona? Nie” - pomyślała Alex. Doskonale wiedziała co ją czeka w tym mieście. Była na to przygotowana, posiadała coś czego inni nie mieli, coś dzięki czemu nie musiała się obawiać nikogo ani niczego. Była wiedźmą, a dokładniej strażniczką żywiołu wody. Dlaczego przybywa do tego miasta? Cóż, tak naprawdę do niego wraca. Urodziła się tu. Gdy miała rok, jej ojciec opuścił jej matkę i zabrał ją ze sobą, była częścią jego rodu, jego potęgi, była źródłem czarnej magii. Nie spełniała jednak jego oczekiwań, zawsze była dobra i panowała nad emocjami, nie potrafiła zabijać, nie rozumiała zemsty, w przeciwieństwie do ojca. W jego rodzinie była czarną owcą, zawsze traktował ją gorzej, bo była dobra. Może dlatego nie było jej smutno po jego śmierci. Gdy tylko umarł postanowiła uciec od jego rodziny i powrócić do swoich przyrodnich sióstr, od strony mamy. One są źródłem dobrej magii. Tak jak ona panują nad żywiołami. Mama Alex niestety nie żyje, nie znała jej za dobrze, ale i tak było jej smutno z powodu śmierci matki. Alex miała nadzieję, że jej życie zacznie się w końcu układać. Nie była zbyt odważna, zawsze wolała siedzieć cicho. Czy walczy ze złem? Tylko w obronie własnej. To jedyne czego ojciec zdołał ją nauczyć, „Nie narażaj życia, jeżeli to niekonieczne” - powtarzał. Taka taktyka zapewnia dłuższe życie, a Alex chce żyć jak najdłużej.
***
Melody wyjrzała przez okno na pustą ulicę Perth St. Mało kto spacerował w tak wyjątkowo zimny sierpniowy dzień. Usłyszała nagle czyjeś kroki, odwróciła się od okna i ujrzała przed sobą średniego wzrostu blondynkę, o brązowych oczach uśmiechającą się do niej.
-Nie możesz się doczekać jej przyjazdu, prawda? - zapytała blondynka. Melody uśmiechnęła się.
-Katherine, dobrze wiesz, że tak. To miasto jest bardzo niebezpieczne.
-Ona ma dar kontrolowania wody, w dodatku dysponuje nadludzką siłą, więc zawsze może komuś dokopać. - powiedziała Katherine.
-Nie wiemy, czy wystarczająco dobrze panuje nad darem. Może jest tak samo arogancka i zbyt pewna siebie jak ty. - powiedziała Melody, a Katherine zrobiła się czerwona na twarzy. - Jeżeli tak, to nie możemy mieć pewności co do jej bezpieczeństwa.
-Ale ty panujesz nad swoim darem, co? - zapytała poirytowana Katherine.
-Może nie idealnie, ale staram się panować nad emocjami. Przyznam jednak szczerze, że mnie to przychodzi z łatwością, bo w końcu panuję nad ziemią, a strażniczki ziemi zwykle nie mają wybuchowych charakterów. - oznajmiła Melody. - Ty jesteś ogniem, a ogień jest nieprzewidywalny.
-Ona jest wodą, czyli co jest płytka? - zapytała Kat.
-Źle to interpretujesz. - powiedziała Melody. - Moim zdaniem strażniczka wody jest wrażliwa, delikatna i ostrożna.
-Dlaczego tak myślisz? - zdziwiła się Kat. - Co to ma wspólnego z wodą?
-Nie wiem mam po porostu takie odczucia co do wody.
Katherine spojrzała na starszą siostrę zdziwiona po czym wyszła z jej pokoju. Melody odwróciła się z powrotem do okna i wypatrywała swojej najmłodszej siostry.
***
Katherine weszła do kuchni. Było to dość małe pomieszczenie. Mieściła się w nim lodówka, a obok niej stała szafka z trzema szufladami, w których trzymano sztućce. Kuchenka stała między szafką ze sztućcami, a szafką z talerzami i szklankami. W rogu kuchni stał mały stolik przy którym zasiąść mogły maksymalnie trzy osoby.
Katherine spojrzała na stolik, leżał na nim list. Nie wiedząc po co to robi po raz setny, podniosła kartkę ze stołu i znów zaczęła czytać:

Szanowne panny Benett,
Po śmierci Louisa, wasza siostra Alexis postanowiła powrócić do Tryox,
mamy nadzieję, że przyjmiecie ją do waszej rezydencji,
Olivia zostaje u mnie pod opieką,
więc nie martwcie się do was przybędzie tylko Alexis.
Wyrazy szacunku:
Alice Simmons
To bardzo dziwna rodzina” - pomyślała Katherine odkładając list. Rodzina Alex zawsze przysyłała do nich listy, nigdy nie dzwonili. Dopiero dwa dni temu Alex zadzwoniła do nich i wszystko uzgodniła. Wyszło na to, że przyjedzie 20 sierpnia. To już dziś. Katherine poczuła dziwne ukłucie w żołądku, od dziś będzie z nimi mieszkać ich najmłodsza siostra, której prawie co nie znają. Ostatnim razem Kat widziała Alex na pogrzebie matki jakieś 5 lat temu. Minęło sporo czasu, a teraz będą mieszkać pod jednym dachem. Nagle z zamysłu wyrwał ją entuzjastyczny okrzyk Melody.
-Już jest! - krzyknęła Mel – Pod naszym domem stoi taksówka!
Siostry wybiegły z domu aby móc powitać najmłodszą siostrę. Katherine przyjrzała się nowo przybyłej bardzo dokładnie. Alex była dość wysoką, smukłą dziewczyną o oliwkowej cerze, jej długie, kręcone włosy były koloru ciemnobrązowego. Tak samo jak Katherine i Melody miała brązowe oczy.
Alex uśmiechnęła się do sióstr, taksówkarz wyciągnął jej walizkę z bagażnika samochodu. Dziewczyna zapłaciła mu, po czym mężczyzna wsiadł z powrotem do taksówki i odjechał. Alex złapała za rączkę walizki po czym pociągnęła ją za sobą.
-Cześć. - przywitała się Alex. Kat uśmiechnęła się do niej ale nic nie powiedziała.
-Witaj. - odpowiedziała na przywitanie Melody. - Zaczęłam się już o ciebie martwić.
-Nie było o co się martwić. - zapewniła ją Alex. - Całkiem dobrze potrafię się bronić.
-W tym mieście „całkiem dobrze” nie wystarczy. - odezwała się nagle Katherine. Melody spojrzała na nią gniewnie.
-Nie stójmy tu tak. - zmieniła szybo temat Mel. - Zapraszam do środka. - powiedziała pokazując w stronę drzwi wejściowych. Po czym wzięła od Alex walizkę i wprowadziła wszystkich do domu.
***
Było długo po północy zanim Alex została całkiem sama w swoim nowym pokoju. Był on mały, ale duże okno optycznie go powiększało. Dziewczyna usiadła na łóżku i odetchnęła z ulgą. W końcu udało jej się uciec, za nikim nie tęskniła, czuła się wolna... w końcu wolna. Doskonale wiedziała, że Katherine za nią nie przepada, a wręcz jej nie znosi, ale nie przeszkadzało jej to, była przyzwyczajona do tego, że ktoś jej nie lubi. Wystarczyła jej uprzejmość Melody, może z czasem nawet Katherine ją polubi. Dziewczyna położyła się, zamknęła oczy i zasnęła. Rano obudziły ją krzyki sióstr.
-Kat! Wyłaź z łazienki! Spóźnię się przez ciebie do pracy! - krzyczała Melody.
-Poczekaj, zaraz wychodzę!
-Co ty tam robisz?!
-Próbuję zapalić wodę!
-Możesz to robić w kuchni! I jak niby chcesz zapalić wodę?! Wyłaź!!
Alex zerwała się na równe nogi. Wyjrzała ze swojego pokoju i zobaczyła jak zadowolona Kate wychodzi z łazienki i mija wkurzoną Melody. Kate spojrzała w stronę Alex.
-No i zobacz swoimi wrzaskami obudziłaś Alex. - powiedziała z satysfakcją Kate.
-Wybacz Alex. - przeprosiła Mel.
-Nic nie szkodzi i tak się wyspałam. - powiedziała szybko Alex. Mel uśmiechnęła się i zamknęła drzwi od łazienki. Około godziny później Melody wyszła z domu do pracy.
-No to zostałyśmy same. - oświadczyła Katherine zatrzaskując drzwi za starszą siostrą.
-Na to wygląda. - zgodziła się Alex.
-Nie wyglądasz mi na strażniczkę. - odezwała się po chwili milczenia Kat. - Wydajesz mi się raczej lękliwa. Jesteś typem samotnika? Zawsze wolisz siedzieć cicho, to widać.
Alex poczuła się nieswojo, Katherine miała racje, jest typem samotnika ale może to miasteczko ją zmieni, jedno wiedziała na pewno z Kat na razie się nie dogada, mają dwa odmienne charaktery. Ona jako spokojna woda nie miała szans z nieprzewidywalnym ogniem – Katherine. Kat nie była jedyną osobą o wybuchowym charakterze jaką znała Alex, już wcześniej miała kontakt z kimś bardziej wybuchowym, jednakże był to ktoś zły, potężny jak piorun. Z głębokiego zamysłu wyrwał ją głos Kat.
-Dobra, ja wychodzę. Idę do przyjaciółki, jeśli będziesz chciała wyjść to zapasowe klucze są w małej szafeczce w holu. - po tych słowach Katherine wyszła z domu, a Alex została sama. Po zimnym prysznicu i obfitym śniadaniu postanowiła samotnie zwiedzić miasteczko. Zaczęła swoją nową przygodę.

1 komentarz:

  1. Suuuperr !!! Dopiero zaczęłam czytać ale widzę , że masz niezłe tepo dodawania notek co szczerze sobie cenie !! Polecę twojego bloga moim przyjaciółką oraz czytelnikom ;D Zabieram się do dalszego czytania i życzę veny ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy