Rozdział 4
„Panna Blackwell”
[1x04
Miss Blackwell]
Przerażona Alex spojrzała na siostry.
-O mój Boże! - Katherine wciąż to powtarzała –
Gdzie jej oczy! Mel to nie jest normalne!
Kat wciąż panikowała, przez co Alex wcale nie czuła
się lepiej. Melody patrzyła na nią przenikającym spojrzeniem,
jakby chciała zajrzeć w głąb jej duszy, a może myślała, że
Alex nie ma duszy? Mel odezwała trochę przerażonym głosem.
-Katherine wyjdź.
-Co? Nie zostawię cię tu z...
-W tej chwili! - rozkazała gniewnym tonem.
Katherine spojrzała na starszą siostrę z zaskoczeniem
po czym bez słowa wyszła z łazienki. Melody zamknęła za nią
drzwi, po czym spojrzała pytająco na Alex.
-Co się z tobą dzieje? - zapytała tym razem
spokojnym, opanowanym tonem.
-Nie mam pojęcia, nigdy wcześniej tak nie miałam. -
powiedziała Alex, chciało jej się płakać.
-Alex musisz się uspokoić. - powiedziała
najspokojniej jak potrafiła Mel. - Powiedz mi co się stało.
Alex wzięła głęboki wdech i zaczęła opowiadać
Melody, najpierw o Dianie, o tym, że jest wampirzycą, że żywi się
krwią zwierząt, potem opowiedziała jej co się stało podczas
powrotu do domu, o wampirze Chrisie i o tym co mu zrobiła.
-Zaczął się rozpływać? - zdziwiła się Melody.
-Tak, poczułam nienawiść, nie wiem dlaczego, nie
dawał mi powodów do nienawiści, tylko mnie trochę zdenerwował,
nie mam pojęcia skąd taka reakcja, nigdy wcześniej mi się to nie
zdarzyło. - tłumaczyła Alex.
-Podejrzewam, że to ma coś wspólnego z twoim ojcem.
Na razie nie możesz się denerwować, a co najważniejsze nie
dopuszczaj do siebie nienawiści.
-No dobrze, ale co z moimi oczami?
Ku oburzeniu Alex, Melody uśmiechnęła się. Jak mogła
się uśmiechać w tak beznadziejnej sytuacji.
-Spójrz jeszcze raz w lustro. - powiedziała po czym
wyszła z łazienki.
Alex niechętnie spojrzała w lustro, gdy to jednak
zrobiła, nie mogła uwierzyć w swoje szczęście, jej oczy były
znów brązowe, wszystko wróciło do normy.
***
Następnego dnia Alex omal nie zaspała, przy śniadaniu
Katherine ani razu się do niej nie odezwała tylko raz na jakiś
czas zerkała na nią podejrzliwie, jakby oczekiwała od niej czegoś
dziwnego. Alex mimo to postanowiła nie przerywać ciszy, z ulgą
przełknęła ostatni kęs swojego tosta po czym bez słowa wzięła
swoją torbę i wyszła z domu kierując się prosto do szkoły.
Jednak gdy tylko weszła do budynku żałowała, że nie czekała na
Kat, tłumy uczniów przemierzały szkolne korytarze, Alex nikogo nie
znała, wszędzie rozglądała się za jedyną znaną jej z 2
rocznika dziewczyną – blond wampirzycą Dianą, nigdzie jednak nie
mogła jej znaleźć. Po namyśle postanowiła odnaleźć swoją
szafkę - numer 7, może szczęście mi dopisze – pomyślała.
Znalezienie szafki nie zajęło jej dużo czasu, ponieważ zapytała
jakąś dziewczynę z trzeciego roku o drogę, a ona zaprowadziła
Alex prosto pod szafkę, po czym życzyła jej udanego roku w nowej
szkole i zniknęła w tłumie. Alex otworzyła szafkę i włożyła
do niej niepotrzebne książki, w torbie zostawiła tylko Chemię i
Historię. Zamknęła szafkę i odwróciła się by szukać sali od
historii gdy nagle drogę zagrodził jej zielonooki chłopak.
Pamiętała go aż za dobrze i miała nadzieję więcej nie spotkać.
-Witaj Alex. - powiedział patrząc jej w oczy. Alex
spojrzała na niego z pogardą i ignorując jego słowa ruszyła
dalej, jednak Chris złapał ją za nadgarstek i nie pozwolił
odejść.
-Co chcesz zrobić?! Zabić mnie na oczach wszystkich? -
zapytała zdenerwowana.
-Kto powiedział, że chcę cię zabić? - zaśmiał się
wampir. Wciąż nie puszczał jej ręki.
-Jesteś wampirem.
-Nie jestem taki jak inni.
-Mówiłeś, że żywisz się ludzką krwią, co
sprawia, że jesteś taki jak inni.
-Ja nie zabijam. Ja się tylko żywię.
-To cię nie usprawiedliwia, krzywdzisz ludzi.
-Nic na to nie poradzę, to daje mi siłę do życia.
-Mną też się chcesz pożywić?
Chris uśmiechnął się.
-To dziwne, ale nie.
-Więc co tu robisz? Chyba się tu nie uczysz?
-Nie. Po prostu zaciekawiła mnie twoja moc.
Alex chciałaby wiedzieć czy mówi prawdę, podczas
całej rozmowy patrzyli sobie w oczy, ale nic nie mogła odczytać z
oczu Chrisa.
-Co tu się dzieje?! - z zamysłu wydarł ją głos
Diany. Wampirzyca spojrzała na dłoń Chrisa ściskającą
nadgarstek Alex.
-Nic. - odpowiedział spokojnie Chris wciąż patrząc
się na Alex, dopiero po chwili spojrzał na Dianę i puścił rękę
dziewczyny. - Rozmawialiśmy.
-Nic ci nie jest? - zapytała Diana.
-Wszystko w porządku. - powiedziała od razu Alex. -
Pokażesz mi gdzie jest sala? - zapytała po chwili koleżanki.
-Pewnie. - powiedziała Diana, patrząc gniewnie na
Chrisa, po czym bez słowa odeszła z Alex.
***
Historia to była jedna z najnudniejszych lekcji tego
dnia, nauczycielem był stary profesor Flink. Alex nie zapamiętała
wiele z lekcji, Flink mówił o jakiejś wojnie ale kiedy to było i
gdzie? Alex nie miała pojęcia. Chemia za to była dość ciekawa,
nauczycielka miała około trzydziestu lat ale była bardzo
sympatyczna. Kazała uczniom zwracać się do niej po imieniu –
Amelia. Zapamiętanie imienia nie było dla Alex trudne ponieważ jej
babcia od strony mamy nazywała się właśnie Amelia. Nauczycielka
bardzo ciekawie prowadziła lekcję, z tego co zaobserwowała Alex,
Amelia, tak jak ona była nowa w tej szkole. Reszta lekcji szybko
zleciała i już w południe Alex była wolna.
-Idziemy gdzieś? - zapytała Diana, gdy razem z Alex
wychodziły ze szkoły.
-Pewnie – odpowiedziała Alex – Może na cmentarz? -
Diana spojrzała zdziwiona na przyjaciółkę. -Wiem, że to dziwne,
ale chciałabym tam pójść, posiedzieć przy grobie mamy. Czuję
taką potrzebę, jakby coś mnie tam ciągnęło.
-Możemy tam iść, w końcu z moją siłą i twoimi
mocami jesteśmy niepokonane.
-Dlaczego uważasz, że większość złych istot jest
na cmentarzu? Przecież równie dobrze coś może nas zaatakować
teraz.
-No niby tak, ale na cmentarzu są pochowani ludzie, co
oznacza dużo niespokojnych dusz, bo przecież nie wszyscy
pozałatwiali swoje sprawy przed śmiercią, złe istoty żywią się
ich bólem, to je tam po porostu przyciąga.
Alex przeraziła się. Cmentarz przecież ją także
przyciągał, może w podświadomości chce czynić zło? Nie, to nie
możliwe. - wybiła sobie z głowy czarne myśli. Dziewczyny ruszyły
w stronę cmentarza.
***
-Nie rozumiem ciebie, nie widziałaś jej oczu? -
zdziwiła się Katherine. Melody nic nie mówiąc ruszyła ku
kolejnemu stolikowi. Katherine ruszyła za nią. - Możesz się na
chwilę zatrzymać?!
-Nie Kat, nie mogę. Muszę obsługiwać klientów,
jeżeli tego nie zrobię nie będziesz miała co jeść.
-Melody!
-No dobra! - Mel zatrzymała się i spojrzała na
siostrę. - Tak, widziałam jej oczy i co z tego?
-Co z tego? - zdziwiła się Kat. - Były przesiąknięte
złem! Ona sama była zła!
-Nie widzę nic złego w atakowaniu wampirów. -
powiedziała Mel. - To nie jest złe.
-Sposób w jaki to robiła był zły! To czarna magia
Melody!
-Ona ma to w genach, nic na to nie poradzi i powiem ci
tylko tyle, dopóki nie zabija niewinnych mnie nie przeszkadza.
-Dobrze wiesz, że wampira nie tak łatwo zranić. - tym
razem Kat ściszyła głos. - Ich skórę przetnie tylko ostrokrzew
nic innego.
-I ich kły.
-Co? - zdziwiła się Kat.
-Skórę wampira może przeciąć tylko ostrokrzew i ich
własne kły.
-No tak ale...
-Dodatkowo szkodzi im czosnek i nie za bardzo lubią
słońce...
-Melody! - krzyknęła Kat. Mel podskoczyła i spojrzała
na siostrę. - Nie możemy pozwolić aby Alex używała czarnej magii
bo...
-Och przestań! Ja nie każę jej używać ciemnych
mocy, to jej życie i jej wybór, a ty mogłabyś w końcu przyjąć
do wiadomości, że są na świecie potężniejsze wiedźmy od ciebie
i nie jesteś niepokonana. A teraz przepraszam muszę wracać do
pracy. - Melody ruszyła przed siebie.
***
Diana i Alex spacerowały po cmentarzu.
-Co Chris chciał od ciebie? - zapytała Diana.
-Był zafascynowany moją mocą.
-Nie dziwię mu się, tak potężnej wiedźmy dawno nie
widziałam.
-Ale są takie jak ja? - zapytała z nadzieją Alex.
-Na pewno, ale nie w naszym miasteczku, na szczęście.
-Na szczęście? - zdziwiła się Alex.
-Tak potężne wiedźmy zwykle pochodzą z rodów
czarnej magii.
Alex westchnęła ciężko.
-Ja także pochodzę z takiego rodu. - powiedziała po
chwili namysłu. - Mam w sobie czarną magię.
Diana wcale nie zdawała się być zdziwiona.
-Nie wyglądasz na zaskoczoną tym faktem. - powiedziała
Alex.
-Bo nie jestem tym zaskoczona. Spodziewałam się tego.
- Alex miała zdumione spojrzenie. - Och, Alex doskonale wiesz, że
nie urodziłam się wczoraj. Z jakiego jesteś rodu?
-Blackwell.
Diana spojrzała na nią tym razem ze zdziwieniem i
nutką przerażenia.
-Znałam twoich przodków. - powiedziała po chwili
ciszy. - Byłam wtedy jeszcze człowiekiem.
Alex zamurowało.
-To było... dość dawno. - powiedziała po chwili.
-Oj tak i uwierz mi wszyscy się ich bali. Byli bardzo
źli, uważali się za lepszych od innych. Nikt tak naprawdę nie
wiedział, że to rodzina czarowników, ale zawsze jak ktoś im
podpadł to źle kończył.
-Źle czyli jak?
-W końcu ginął i to straszną śmierciom. Nieraz
znajdowano zwłoki obdarte ze skóry lub całkiem rozszarpane.
Niektórzy mieli wydłubane oczy, a jeszcze inni...
-Proszę przestań! - nie wytrzymała Alex.
-Przepraszam, trochę mnie poniosło. Wiedz jednak, że
twój ród jest bardzo stary, niemal najstarszy ze wszystkich czarno
magicznych rodów.
-Niemal? Jest jeszcze jakiś starszy ród?
-Tak, słyszałam o nim, na szczęście nigdy nie
spotkałam nikogo z tamtej rodzinki. Uwierz mi twój ród przy nich
wymięka.
-A jak się nazywa?
-O ile dobrze pamiętam to Blackhell. Nazwa podobna do
twojego rodu.
-I wciąż są jakieś pokolenia tego rodu? - zapytała
Alex.
-Tak, jestem tego pewna. Słyszałam plotki, że są
gdzieś w Texasie, ale to było ze sto lat temu. Teraz mogą być
nawet w Kalifornii. Mówią, że lepiej unikać miejsc gdzie ich
widziano, są jak tacy liderzy, i ponoć nie jest tak łatwo ich
zabić. Rozmawiałam kiedyś z jakąś wiedźmą, a ona powiedziała
mi, że każdy w ich rodzinie ma w sobie demona i to takiego, że nie
może go wypędzić, jeżeli taka osoba będzie, żyła w zgodzie ze
swoim wewnętrznym demonem, może uzyskać pełnię mocy, ale taka
zgoda, to bardzo rzadkie zjawisko, niemal nie występuje.
-A co jeżeli się nie pogodzi ze swoim demonem? -
zapytała Alex.
-Wtedy dany czarownik lub dana wiedźma nie może
korzystać w pełni ze swoich, mocy ponieważ jeżeli to zrobi to
demon przejmie kontrolę nad ciałem i nie dopuści z powrotem duszy,
nie odda kontroli, będzie żyć własnym życiem.
-A ile było przypadków takiego pogodzenia z demonem?
-Niewiele, chyba tylko 2. Ale jeżeli się to osiągnie
można korzystać z pełnej mocy, i ponoć osiąga się coś w
rodzaju nieśmiertelności.
-Czyli ci co panują nad swoim demonem wciąż żyją?
-Ponoć tak. Ale są to osoby bardzo mądre, nie
zabijają dla zabawy.
-Starzeją się?
-A wiesz, że nie mam pojęcia. - zaśmiała się Diana.
Nagle Alex poczuła, że coś łapie ją za nogę.
Zaczęła krzyczeć bo gdy spojrzała na dół zobaczyła coś co
przypominało rękę, rękę trupa. Alex poczuła, że ręka ciągnie
ją do siebie. Wciąż krzyczała.
-Zabierz to ode mnie!! - darła się do Diany, która
teraz ciągnęła ją do siebie, ale to coś było silniejsze od
niej. - DIANA!!!
-To jest za silne! - krzyczała spanikowana. W końcu to
coś szarpnęło z całej siły i Alex puściła rękę Diany.
Poczuła, że zanurza się pod ziemię.
Wwooowww dziewczyno masz talent ;D Buziaki ;* I ta końcówka <33 Me Gusta ♥
OdpowiedzUsuń