niedziela, 15 kwietnia 2012

S01EP04

Rozdział 4 „Panna Blackwell”
[1x04 Miss Blackwell]
Przerażona Alex spojrzała na siostry.
-O mój Boże! - Katherine wciąż to powtarzała – Gdzie jej oczy! Mel to nie jest normalne!
Kat wciąż panikowała, przez co Alex wcale nie czuła się lepiej. Melody patrzyła na nią przenikającym spojrzeniem, jakby chciała zajrzeć w głąb jej duszy, a może myślała, że Alex nie ma duszy? Mel odezwała trochę przerażonym głosem.
-Katherine wyjdź.
-Co? Nie zostawię cię tu z...
-W tej chwili! - rozkazała gniewnym tonem.
Katherine spojrzała na starszą siostrę z zaskoczeniem po czym bez słowa wyszła z łazienki. Melody zamknęła za nią drzwi, po czym spojrzała pytająco na Alex.
-Co się z tobą dzieje? - zapytała tym razem spokojnym, opanowanym tonem.
-Nie mam pojęcia, nigdy wcześniej tak nie miałam. - powiedziała Alex, chciało jej się płakać.
-Alex musisz się uspokoić. - powiedziała najspokojniej jak potrafiła Mel. - Powiedz mi co się stało.
Alex wzięła głęboki wdech i zaczęła opowiadać Melody, najpierw o Dianie, o tym, że jest wampirzycą, że żywi się krwią zwierząt, potem opowiedziała jej co się stało podczas powrotu do domu, o wampirze Chrisie i o tym co mu zrobiła.
-Zaczął się rozpływać? - zdziwiła się Melody.
-Tak, poczułam nienawiść, nie wiem dlaczego, nie dawał mi powodów do nienawiści, tylko mnie trochę zdenerwował, nie mam pojęcia skąd taka reakcja, nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. - tłumaczyła Alex.
-Podejrzewam, że to ma coś wspólnego z twoim ojcem. Na razie nie możesz się denerwować, a co najważniejsze nie dopuszczaj do siebie nienawiści.
-No dobrze, ale co z moimi oczami?
Ku oburzeniu Alex, Melody uśmiechnęła się. Jak mogła się uśmiechać w tak beznadziejnej sytuacji.
-Spójrz jeszcze raz w lustro. - powiedziała po czym wyszła z łazienki.
Alex niechętnie spojrzała w lustro, gdy to jednak zrobiła, nie mogła uwierzyć w swoje szczęście, jej oczy były znów brązowe, wszystko wróciło do normy.
***
Następnego dnia Alex omal nie zaspała, przy śniadaniu Katherine ani razu się do niej nie odezwała tylko raz na jakiś czas zerkała na nią podejrzliwie, jakby oczekiwała od niej czegoś dziwnego. Alex mimo to postanowiła nie przerywać ciszy, z ulgą przełknęła ostatni kęs swojego tosta po czym bez słowa wzięła swoją torbę i wyszła z domu kierując się prosto do szkoły. Jednak gdy tylko weszła do budynku żałowała, że nie czekała na Kat, tłumy uczniów przemierzały szkolne korytarze, Alex nikogo nie znała, wszędzie rozglądała się za jedyną znaną jej z 2 rocznika dziewczyną – blond wampirzycą Dianą, nigdzie jednak nie mogła jej znaleźć. Po namyśle postanowiła odnaleźć swoją szafkę - numer 7, może szczęście mi dopisze – pomyślała. Znalezienie szafki nie zajęło jej dużo czasu, ponieważ zapytała jakąś dziewczynę z trzeciego roku o drogę, a ona zaprowadziła Alex prosto pod szafkę, po czym życzyła jej udanego roku w nowej szkole i zniknęła w tłumie. Alex otworzyła szafkę i włożyła do niej niepotrzebne książki, w torbie zostawiła tylko Chemię i Historię. Zamknęła szafkę i odwróciła się by szukać sali od historii gdy nagle drogę zagrodził jej zielonooki chłopak. Pamiętała go aż za dobrze i miała nadzieję więcej nie spotkać.
-Witaj Alex. - powiedział patrząc jej w oczy. Alex spojrzała na niego z pogardą i ignorując jego słowa ruszyła dalej, jednak Chris złapał ją za nadgarstek i nie pozwolił odejść.
-Co chcesz zrobić?! Zabić mnie na oczach wszystkich? - zapytała zdenerwowana.
-Kto powiedział, że chcę cię zabić? - zaśmiał się wampir. Wciąż nie puszczał jej ręki.
-Jesteś wampirem.
-Nie jestem taki jak inni.
-Mówiłeś, że żywisz się ludzką krwią, co sprawia, że jesteś taki jak inni.
-Ja nie zabijam. Ja się tylko żywię.
-To cię nie usprawiedliwia, krzywdzisz ludzi.
-Nic na to nie poradzę, to daje mi siłę do życia.
-Mną też się chcesz pożywić?
Chris uśmiechnął się.
-To dziwne, ale nie.
-Więc co tu robisz? Chyba się tu nie uczysz?
-Nie. Po prostu zaciekawiła mnie twoja moc.
Alex chciałaby wiedzieć czy mówi prawdę, podczas całej rozmowy patrzyli sobie w oczy, ale nic nie mogła odczytać z oczu Chrisa.
-Co tu się dzieje?! - z zamysłu wydarł ją głos Diany. Wampirzyca spojrzała na dłoń Chrisa ściskającą nadgarstek Alex.
-Nic. - odpowiedział spokojnie Chris wciąż patrząc się na Alex, dopiero po chwili spojrzał na Dianę i puścił rękę dziewczyny. - Rozmawialiśmy.
-Nic ci nie jest? - zapytała Diana.
-Wszystko w porządku. - powiedziała od razu Alex. - Pokażesz mi gdzie jest sala? - zapytała po chwili koleżanki.
-Pewnie. - powiedziała Diana, patrząc gniewnie na Chrisa, po czym bez słowa odeszła z Alex.
***
Historia to była jedna z najnudniejszych lekcji tego dnia, nauczycielem był stary profesor Flink. Alex nie zapamiętała wiele z lekcji, Flink mówił o jakiejś wojnie ale kiedy to było i gdzie? Alex nie miała pojęcia. Chemia za to była dość ciekawa, nauczycielka miała około trzydziestu lat ale była bardzo sympatyczna. Kazała uczniom zwracać się do niej po imieniu – Amelia. Zapamiętanie imienia nie było dla Alex trudne ponieważ jej babcia od strony mamy nazywała się właśnie Amelia. Nauczycielka bardzo ciekawie prowadziła lekcję, z tego co zaobserwowała Alex, Amelia, tak jak ona była nowa w tej szkole. Reszta lekcji szybko zleciała i już w południe Alex była wolna.
-Idziemy gdzieś? - zapytała Diana, gdy razem z Alex wychodziły ze szkoły.
-Pewnie – odpowiedziała Alex – Może na cmentarz? - Diana spojrzała zdziwiona na przyjaciółkę. -Wiem, że to dziwne, ale chciałabym tam pójść, posiedzieć przy grobie mamy. Czuję taką potrzebę, jakby coś mnie tam ciągnęło.
-Możemy tam iść, w końcu z moją siłą i twoimi mocami jesteśmy niepokonane.
-Dlaczego uważasz, że większość złych istot jest na cmentarzu? Przecież równie dobrze coś może nas zaatakować teraz.
-No niby tak, ale na cmentarzu są pochowani ludzie, co oznacza dużo niespokojnych dusz, bo przecież nie wszyscy pozałatwiali swoje sprawy przed śmiercią, złe istoty żywią się ich bólem, to je tam po porostu przyciąga.
Alex przeraziła się. Cmentarz przecież ją także przyciągał, może w podświadomości chce czynić zło? Nie, to nie możliwe. - wybiła sobie z głowy czarne myśli. Dziewczyny ruszyły w stronę cmentarza.
***
-Nie rozumiem ciebie, nie widziałaś jej oczu? - zdziwiła się Katherine. Melody nic nie mówiąc ruszyła ku kolejnemu stolikowi. Katherine ruszyła za nią. - Możesz się na chwilę zatrzymać?!
-Nie Kat, nie mogę. Muszę obsługiwać klientów, jeżeli tego nie zrobię nie będziesz miała co jeść.
-Melody!
-No dobra! - Mel zatrzymała się i spojrzała na siostrę. - Tak, widziałam jej oczy i co z tego?
-Co z tego? - zdziwiła się Kat. - Były przesiąknięte złem! Ona sama była zła!
-Nie widzę nic złego w atakowaniu wampirów. - powiedziała Mel. - To nie jest złe.
-Sposób w jaki to robiła był zły! To czarna magia Melody!
-Ona ma to w genach, nic na to nie poradzi i powiem ci tylko tyle, dopóki nie zabija niewinnych mnie nie przeszkadza.
-Dobrze wiesz, że wampira nie tak łatwo zranić. - tym razem Kat ściszyła głos. - Ich skórę przetnie tylko ostrokrzew nic innego.
-I ich kły.
-Co? - zdziwiła się Kat.
-Skórę wampira może przeciąć tylko ostrokrzew i ich własne kły.
-No tak ale...
-Dodatkowo szkodzi im czosnek i nie za bardzo lubią słońce...
-Melody! - krzyknęła Kat. Mel podskoczyła i spojrzała na siostrę. - Nie możemy pozwolić aby Alex używała czarnej magii bo...
-Och przestań! Ja nie każę jej używać ciemnych mocy, to jej życie i jej wybór, a ty mogłabyś w końcu przyjąć do wiadomości, że są na świecie potężniejsze wiedźmy od ciebie i nie jesteś niepokonana. A teraz przepraszam muszę wracać do pracy. - Melody ruszyła przed siebie.
***
Diana i Alex spacerowały po cmentarzu.
-Co Chris chciał od ciebie? - zapytała Diana.
-Był zafascynowany moją mocą.
-Nie dziwię mu się, tak potężnej wiedźmy dawno nie widziałam.
-Ale są takie jak ja? - zapytała z nadzieją Alex.
-Na pewno, ale nie w naszym miasteczku, na szczęście.
-Na szczęście? - zdziwiła się Alex.
-Tak potężne wiedźmy zwykle pochodzą z rodów czarnej magii.
Alex westchnęła ciężko.
-Ja także pochodzę z takiego rodu. - powiedziała po chwili namysłu. - Mam w sobie czarną magię.
Diana wcale nie zdawała się być zdziwiona.
-Nie wyglądasz na zaskoczoną tym faktem. - powiedziała Alex.
-Bo nie jestem tym zaskoczona. Spodziewałam się tego. - Alex miała zdumione spojrzenie. - Och, Alex doskonale wiesz, że nie urodziłam się wczoraj. Z jakiego jesteś rodu?
-Blackwell.
Diana spojrzała na nią tym razem ze zdziwieniem i nutką przerażenia.
-Znałam twoich przodków. - powiedziała po chwili ciszy. - Byłam wtedy jeszcze człowiekiem.
Alex zamurowało.
-To było... dość dawno. - powiedziała po chwili.
-Oj tak i uwierz mi wszyscy się ich bali. Byli bardzo źli, uważali się za lepszych od innych. Nikt tak naprawdę nie wiedział, że to rodzina czarowników, ale zawsze jak ktoś im podpadł to źle kończył.
-Źle czyli jak?
-W końcu ginął i to straszną śmierciom. Nieraz znajdowano zwłoki obdarte ze skóry lub całkiem rozszarpane. Niektórzy mieli wydłubane oczy, a jeszcze inni...
-Proszę przestań! - nie wytrzymała Alex.
-Przepraszam, trochę mnie poniosło. Wiedz jednak, że twój ród jest bardzo stary, niemal najstarszy ze wszystkich czarno magicznych rodów.
-Niemal? Jest jeszcze jakiś starszy ród?
-Tak, słyszałam o nim, na szczęście nigdy nie spotkałam nikogo z tamtej rodzinki. Uwierz mi twój ród przy nich wymięka.
-A jak się nazywa?
-O ile dobrze pamiętam to Blackhell. Nazwa podobna do twojego rodu.
-I wciąż są jakieś pokolenia tego rodu? - zapytała Alex.
-Tak, jestem tego pewna. Słyszałam plotki, że są gdzieś w Texasie, ale to było ze sto lat temu. Teraz mogą być nawet w Kalifornii. Mówią, że lepiej unikać miejsc gdzie ich widziano, są jak tacy liderzy, i ponoć nie jest tak łatwo ich zabić. Rozmawiałam kiedyś z jakąś wiedźmą, a ona powiedziała mi, że każdy w ich rodzinie ma w sobie demona i to takiego, że nie może go wypędzić, jeżeli taka osoba będzie, żyła w zgodzie ze swoim wewnętrznym demonem, może uzyskać pełnię mocy, ale taka zgoda, to bardzo rzadkie zjawisko, niemal nie występuje.
-A co jeżeli się nie pogodzi ze swoim demonem? - zapytała Alex.
-Wtedy dany czarownik lub dana wiedźma nie może korzystać w pełni ze swoich, mocy ponieważ jeżeli to zrobi to demon przejmie kontrolę nad ciałem i nie dopuści z powrotem duszy, nie odda kontroli, będzie żyć własnym życiem.
-A ile było przypadków takiego pogodzenia z demonem?
-Niewiele, chyba tylko 2. Ale jeżeli się to osiągnie można korzystać z pełnej mocy, i ponoć osiąga się coś w rodzaju nieśmiertelności.
-Czyli ci co panują nad swoim demonem wciąż żyją?
-Ponoć tak. Ale są to osoby bardzo mądre, nie zabijają dla zabawy.
-Starzeją się?
-A wiesz, że nie mam pojęcia. - zaśmiała się Diana.
Nagle Alex poczuła, że coś łapie ją za nogę. Zaczęła krzyczeć bo gdy spojrzała na dół zobaczyła coś co przypominało rękę, rękę trupa. Alex poczuła, że ręka ciągnie ją do siebie. Wciąż krzyczała.
-Zabierz to ode mnie!! - darła się do Diany, która teraz ciągnęła ją do siebie, ale to coś było silniejsze od niej. - DIANA!!!
-To jest za silne! - krzyczała spanikowana. W końcu to coś szarpnęło z całej siły i Alex puściła rękę Diany. Poczuła, że zanurza się pod ziemię.

1 komentarz:

  1. Wwooowww dziewczyno masz talent ;D Buziaki ;* I ta końcówka <33 Me Gusta ♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy