niedziela, 15 kwietnia 2012

S01EP06

Rozdział 6 „Bal”
[1x06 The Prom]
Alex razem z Chrisem i Dianą przeszukała wszystkie groby na cmentarzu, tylko przy kilku nagrobkach była wykopana dziura przez którą zombie wychodził. O atakach na ludzi także nie było słychać. Od czasu ataku na Alex w Tryox zrobiło się dziwnie spokojnie. Alex nie chciała panikować bo w końcu nic złego się nie działo. Miała dużo czasu wolnego mimo iż pomagała w organizacji balu. No właśnie bal, teraz tylko to przerażało Alex. Zostały jej jeszcze dwa dni na naukę tańca. Wszystko inne miała już załatwione. Kupiła piękną suknię w kolorze lapis lazuli, wiedziała już nawet jak się uczesze, cały czas jednak dręczył ją taniec.
-Spójrz Alex to proste. - zapewniała Anna. Dziewczyny dekorowały salę gimnastyczną na bal, a gdy na chwilę wpadł tam chłopak Anny – Jake, Anna zapragnęła pokazać Alex jak tańczy się walca. Jednak gdy zaczęli tańczyć Alex stwierdziła, że to wcale nie jest takie proste, a nawet była gotowa się poddać.
-Nie możesz zrezygnować! - zaperzyła się Diana gdy Alex powiedziała jej o tym podczas lunchu.
-Nic mi nie będzie, poza tym z kim miałabym tańczyć? Nie mam chłopaka.
-Ja też nie mam, ale pamiętaj, że nie wszyscy chłopcy mają dziewczyny. Nieznajomi zawsze proszą mnie na balu do tańca.
-Ty przynajmniej nie nadepniesz nikomu na nogę. - stwierdziła zrezygnowana Alex.
-Może poproś jakiegoś chłopaka żeby cię nauczył? -zaproponowała Diana.
-Już tańczyłam z chłopakiem Anny i nic z tego nie wyszło. - powiedziała ponuro Alex. - Bo on tylko mówił „Zrób krok w lewo, ale nie tak! Tą nogę daj trochę do przodu, no a tą miałaś dostawić!” - mówiła Alex naśladując Jake'a. Diana wybuchnęła śmiechem. - I skończyło się na krzykach. - powiedziała Alex powstrzymując śmiech.
-Zobaczysz jeszcze wszystko się ułoży. - podnosiła na duchu Diana.
-Masz rację, wszystko musi się udać. - oznajmiła Alex.
***
-Nic się nie udaje! - krzyczała Alex w swoim pokoju. Na łóżku leżała jej suknia. - Już za 6 godzin bal, a ja nie umiem tańczyć tego cholernego walca!
-Przestań się drzeć! - wrzasnęła Katherine wchodząc do pokoju. - Powiem ci jak się tańczy tego cholernego walca.
-No jak?!
-Prawa noga do przodu, lewa noga w bok, prawą nogę dosuwasz do lewej! I ot cała filozofia!
-Nie pomagasz! - zirytowała się Alex.
-Wiem, ale za to mam niezły ubaw. - zaśmiała się Kat. Alex wygoniła ją z pokoju.
***
Alex pojechała do szkoły wcześniej by pomóc Annie do końca udekorować salę. Zaniosła swoją suknię do szatni po czym weszła do sali gimnastycznej. Anna już na nią czekała.
-Wybacz spóźnienie, panikowałam w domu. - wyjaśniła od razu Annie.
-Nie ma sprawy, mamy jeszcze pięć godzin do balu, spokojnie zdążymy. - uspokoiła Anna.
Dziewczyny zabrały się do roboty, w dwie godziny udekorowały prawie całą salę. Było tam teraz mnóstwo wstążek i balonów. Cała sala aż błyszczała.
-Hmm... za mało tych balonów i wstążek. - stwierdziła Anna.
-Nie przesadzaj, moim zdaniem jest ich w sam raz. - powiedziała Alex.
-Lepiej pojadę do domu po jeszcze trochę, to mi zajmie jakąś godzinę. A ty posiedź sobie tutaj i przypomnij kroki do walca.
Anna wybiegła z sali, a Alex została sama. Co mi szkodzi? - pomyślała – I tak nikt mnie nie zobaczy. - dziewczyna zaczęła robić krok w przód, potem w tył, a potem – jak to było? Chyba w przód, a może na bok?
-Co to jest?
Alex poczuła, że robi jej się gorąco. Ktoś był z nią na sali i widział to wszystko. Obróciła się i zobaczyła za sobą Chrisa.
-Co ty tu robisz? - zapytała zawstydzona.
-Wiesz, że się powtarzasz? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Alex spojrzała na niego gniewnie. - Znajomy twierdził, że widział jakiegoś zombie w szkole.
Alex przeraziła się.
-Ale spokojnie, przeszukałem całą szkołę i nie ma tu żadnego zombie, chyba nie. Zresztą ten mój kolega ma czasem urojenia.
-Aha, to dobrze, bo nie chcę na balu zatańczyć z zombie.
-A tak a propos tańca. Co to było? - zapytał chłopak.
Alex miała wrażenie, że zaraz spali się ze wstydu.
-To... to była moja zniekształcona wersja walca. - odpowiedziała niepewnie.
-Nikt nie nauczył cię tańczyć? - zdziwił się Chris.
-W San Francisco tata nie pozwalał mi chodzić na bale, więc nie nauczyłam się tańczyć.
-I nie boisz się tak iść na bal?
-Strasznie się boję ale przyjaciółki nalegają.
-Rozumiem. - powiedział chłopak. - Wiesz... - zaczął. - Jak chcesz to mogę cię nauczyć tańczyć.
Alex spojrzała na niego zdziwiona.
-Dużo osób próbowało i nikt nie dał rady mnie nauczyć... - zaczęła Alex.
-Po prostu daj mi rękę. - powiedział z uśmiechem Chris wyciągając rękę do Alex. Dziewczyna powoli chwyciła jego dłoń, stanęli blisko siebie.
-A teraz – zaczął Chris. - Słuchaj mnie, będę ci mówił co masz robić. Dobrze? - Alex pokiwała głową. - Więc zaczynamy, lewa noga w tył, prawa noga w przód. - Alex robiła wszystko według jego instrukcji i zaczęło jej wychodzić. Patrzyła teraz cały czas na swoje nogi. - A teraz lewą nogę dosuń do prawej nogi. - mówił dalej Chris niemal szepcząc. Alex zrobiła to. - Widzisz wychodzi ci.
Alex ogarnęło szczęście. Spojrzała na Chrisa, teraz oboje patrzyli sobie w oczy wciąż tańcząc.
-A ty gdzie nauczyłeś się tego tańca? - zapytała Alex.
-Na jednym z bali w XVIII wieku. - odpowiedział chłopak. Tańczyli coraz wolniej aż w końcu się zatrzymali. Teraz patrzyli sobie w oczy, Chris zbliżył swoje usta do ust Alex, a ona była na to gotowa, gdy nagle usłyszeli czyiś przeraźliwy krzyk na korytarzu. Oboje pobiegli natychmiast za krzykiem, to była Anna. Leżała przerażona na podłodze.
-Co się stało?! - zapytała Alex podbiegając do Anny.
-Sama nie wiem, jakiś dziwoląg zaczął mnie gonić, miał obślizgłe łapy i cały był jakiś dziwny. - opowiadała Anna. - Pewnie myślał, że to bal przebierańców. Dlatego przebrał się za zombie.
-Zombie? - odezwał się Chris. Anna spojrzała na niego zdziwiona, musiała go wcześniej nie zauważyć.
-Tak za zombie. - potwierdziła.
-Coś mi się zdaje, że twój przyjaciel nie miał urojeń. - powiedziała zmartwiona Alex patrząc na Chrisa.
-Jak widać nie. - westchnął ciężko Chris.
Alex zwróciła się do Anny.
-Czemu wróciłaś tak wcześnie?
-Zapomniałam kluczy od domu. - wyjaśniła Anna.
-Przyniosę ci je. - powiedziała Alex. - Chris zostań z nią.
-Alex, może lepiej ja pójdę. - zaproponował Chris.
-Nie, dam sobie radę, a jakby co to przecież mnie usłyszysz. - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę sali gimnastycznej. Na zakręcie spojrzała na Chrisa, patrzył na nią ze zmartwieniem. Nie cofnę się! - pomyślała i poszła dalej. Na szczęście sala gimnastyczna nie była daleko, gdy Alex zobaczyła drzwi prowadzące do jej środka pobiegła w ich stronę. Szybko wbiegła do pomieszczenia i zamknęła drzwi.
***
Chris wciąż stał w tym samym miejscu i nasłuchiwał. Anna siedziała na podłodze i obserwowała go.
-Więc... - zaczęła niepewnie. - Ty i Alex... jesteście razem? - zapytała. Chłopak uśmiechnął się do siebie.
-Nie, nie jesteśmy razem.
-To po co tu teraz przyszedłeś? - zdziwiła się Anna.
-Miałem tu pewną sprawę do załatwienia, która nie była związana z Alex. - mówił Chris wciąż nasłuchując.
-Aha. - powiedziała zamyślonym głosem Anna.
***
No i gdzie te kluczyki?! - myślała gorączkowo Alex. Pewnie w jej torebce! - dziewczyna podbiegła do skórzanej torebki i zaczęła z niej wytrzepywać wszystko, aż w końcu dostrzegła kluczyki.
-Jest! - powiedziała do siebie. Nagle usłyszała trzask. Obróciła się do drzwi ale nikogo tam nie było. Znów usłyszała jakiś hałas za sobą, ponownie się obróciła, wciąż nikogo nie zobaczyła. Muszę się stąd wynosić. - pomyślała dziewczyna i powoli ruszyła w kierunku drzwi. Znów coś usłyszała, tym razem to były czyjeś kroki, kobiety, to na pewno kobieta, słychać było stukanie obcasów. Alex mocno zabiło serce – To na pewno nie zombie, pomyślała z ulgą. Ale kto by tu teraz mógł być? Prawda uderzyła w nią dopiero po chwili. Nie odwracając się powiedziała tylko:
-Ty pewnie jesteś Nemortos. - po tych słowach odwróciła się w stronę wroga. Zobaczyła za sobą średniego wzrostu kobietę, o niebieskich przenikliwych oczach i długich ciemnobrązowych kręcących się włosach, kobieta uśmiechała się do niej.
-Gratuluję, zgadłaś. - powiedziała kobieta zadowolona. - Ale mów mi Rose, to moje prawdziwe imię.
***
Chris słyszał całą rozmowę Alex z demonem. Ale gdzie się podział ten zombie? - pomyślał.
-Nie dziękuję, nie zwracam się do wrogów po imieniu. - usłyszał Chris, to były słowa Alex.
-Zadziorna jesteś, masz podobny charakterek do twojej starszej siostry. Jak jej tam... Katherine. - to bez wątpienia Nemortos – pomyślał Chris.
-Gdzie twój przyjaciel? Słyszałam, że przechadza się po szkole. - zapytała Alex.
-Och, no tak, bo widzisz mój przyjaciel zgłodniał i postanowiłam go tu przyprowadzić, chciałam żeby zjadł ciebie, ale mu bardziej spodobała się twoja koleżanka. Pewnie teraz kończy ją jeść.
Chris wyczuł strach Alex, ona boi się o Annę. Obejrzał się za siebie by spojrzeć czy z Anną wszystko w porządku ale ku jego zaskoczeniu Anny nigdzie nie było. Przerażony zaczął teraz nasłuchiwać Anny. Udało się, usłyszał jej krzyki w jednej z sal, niedaleko stąd. Pobiegł szybko za krzykiem i wbiegł do jednej z sal, to była sala chemiczna. Zobaczył Anne rzucającą wszystkim czym popadnie w atakującego zombie. Chris szybko zaszedł go od tylu i wyrwał mu serce. Anna spojrzała przerażona na chłopaka. Chris podszedł do niej i szepnął jej do ucha – Zapomnij.
***
Nemortos ciskała jakimiś ognistymi pociskami w Alex. Ta robiła szybkie uniki i starała się zaatakować demona. W końcu z ręki wystrzelił jej promień i ugodził Nemortos. Ta jednak wstała niemal od razu.
-A więc ty panujesz nad wodą. - powiedziała Nemortos. - Jesteś najsłabsza z nich wszystkich. Sama nie dasz sobie ze mną rady.
-Ona nie jest sama. - Rose i Alex spojrzały w stronę drzwi. Stały tam Katherine i Melody.
-No proszę, proszę... Jak tam mamusia dziewczynki? A tatuś? Gnije w spokoju?
Katherine zrobiła się cała czerwona, ale nie ze złości, w tym było coś innego ona po prostu zamieniła się w ogień i ruszyła na demona. Przeleciała przez Rose jak duch, a ta podpaliła się i zaczęła wrzeszczeć. Katherine wróciła do swojej postaci.
-Ty... - zaczęła wściekle Rose, ogień zgasł, a ona wyszła z tego cało. - To bolało!
-To cię bolało? - odezwała się chłodno Mel - Więc musisz poczuć to! - podeszła do zdezorientowanej Nemortos i dotknęła palcem wskazującym jej czoła. Po tym odsunęła się od niej najdalej jak mogła. Rose zaczęła krzyczeć. Jej ciało zaczęła porastać jakaś dziwna roślina, jakby bluszcz. Alex dostrzegła krew tryskającą z ciała Nemortos, roślina zaczęła wbijać jej się w skórę, jakby chciała zapuścić w niej korzenie. Alex patrzyła na to z przerażeniem, spojrzała na Katherine ona także wyglądała na przerażoną.
-Ty zranisz mnie – zaczęła Melody – a ja zranię cię bardziej.
Rose patrzyła na Melody z nienawiścią, po czym się po prostu rozpłynęła.
-Czy ona nie żyje? - zapytała osłupiała Alex.
-Niestety żyje. Ona jest nieśmiertelna. - oznajmiła Mel. Katherine nadal nic nie mówiła.
-Kat... - zaczęła Mel ale Katherine jej nie słuchała.
-Widzę, że tylko ja w tej rodzinie nie korzystam z czarnej magii! - wybuchła wściekła.
-Kate...
-Nie Mel przestań! Dziwiłam się dlaczego nie przejmujesz się problem Alex, ale teraz widzę, że sama masz z tym problemy! To co zrobiłaś nie było białą magią tylko czarną! Po której ty jesteś stronie do jasnej cholery!!
-Katherine... - znów próbowała wyjaśnić Mel, w jej oczach stanęły łzy. Katherine także pociekły łzy.
-Co ty sobie myślałaś?! Że czarna magia wszystko rozwiąże?! To właśnie przez nią zginęli nasi rodzice! Do końca walczyli po stronie dobra i nie korzystali z żadnych czarno magicznych zaklęć! Ty jak widać wolisz pójść na łatwiznę. - ostatnie zdanie wypowiedziała z pogardą w głosie. Potem bez słowa wyszła z sali. Zaraz po niej weszła Anna z Chrisem.
-A co tu się stało! - zapytała zszokowana Anna. Alex dopiero wtedy zauważyła, że wszystkie dekoracje były zniszczone, a niektóre nawet spalone. Dziewczyna westchnęła ciężko i spojrzała na Anne.
-Chyba musimy odwołać bal. - powiedziała Alex. Anna spojrzała na nią bezradnie.
-Chyba tak. - zgodziła się.
-Proszę oto twoje kluczyki. - Alex wręczyła kluczyki od samochodu koleżance.
-Chodź Alex, odwiozę cię do domu. - powiedziała Mel.
-Dzisiaj to ja prowadzę, ty nie wyglądasz dobrze. - powiedziała stanowczo Alex. Melody uśmiechnęła się ponuro. Obie siostry ruszyły ku wyjściu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy