niedziela, 15 kwietnia 2012

S01EP08

Rozdział 8 „Randka z kłami”
[1x08 Dating with fangs]
Rok 1479 Londyn
Zielonooki mężczyzna idzie zatłoczoną ulicą, najwyraźniej kogoś szukając. Wchodzi w ślepą uliczkę, mimo iż było tam pusto Christopher przypatrywał się w odległe miejsce. Z cienia nagle zaczęła wychodzić jakaś postać. Był to blady mężczyzna z kruczoczarnymi włosami, jego biała koszula cała była zaplamiona krwią. Chris spojrzał przerażony na bladego mężczyznę.
-Damon? Co ci się stało?! - zapytał zszokowany Christopher, Damon spojrzał na Chrisa rozbawiony.
-Otrzymałem dar. - odpowiedział. Christopher patrzył na niego jak na szaleńca.
-Coś ty znowu wymyślił? Jak ktoś cię zobaczy w takim stanie, każą cię zabić! Wezmą cię za mordercę!
-Jestem nim, bracie. - powiedział Damon, na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech. - Nie rozumiesz? Otrzymałem wspaniały dar! Nie czuję już bólu, nie można mnie zranić! Jestem nieśmiertelny! Będę żył wiecznie.
Christopher przeraził się. Damon nagle zrobił minę jakby wpadł na jakiś pomysł. Podszedł do brata i spojrzał na niego. Białka wokół niebieskich źrenic Damona zaczęły robić się czerwone, jakby napływała do nich krew, żyły przy jego oczach zaczęły wychodzić na wierzch. Chrisa sparaliżował strach, pierwszy raz w życiu nie wiedział czego się po nim spodziewać.
-Wiesz co? - odezwał się zimnym tonem Damon. - Tobie też się to należy. - po tych słowach Damon niespodziewanie ugryzł się w rękę, wręcz ją rozszarpał. Krew wypłynęła z rany, Damon nie czekając ani chwili napoił brata swoją krwią. Chris oniemiały spostrzegł długie kły starszego brata. Ale jak to możliwe? - pomyślał. Kły oznaczały tylko jedno...
-A teraz kochany braciszku, ta nieprzyjemna część. - powiedział Damon. - Śmierć.
Czarnowłosy mężczyzna bez wahania skręcił bratu kark.
***
Budzik dzwonił już od 10 minut, jednak Alex wciąż leżała w łóżku zakrywając głowę poduszką. Nie chciało jej się wstawać, nic jej się nie chciało. Może dzisiaj sobie odpuści szkołę? Byłoby fajnie, szczególnie, że w poniedziałki nie ma zbyt ciekawych lekcji, no bo kogo ciekawi matematyka czy fizyka? Na pewno nie ją. Mimo wszystko musiała iść do szkoły przez Melody, wparowała do pokoju, wyłączyła budzik i bezczelnie odkryła śpiącą jeszcze Alex.
-Alex wstawaj! - krzyczała Melody.
-Nie chce mi się! Dzisiaj zostaję w domu!
-Po moim trupie! Katherine! - zawołała. Katherine wbiegła do pokoju zdyszana.
-C... co się stało? - zapytała. Spojrzała na leżącą Alex. - O Boże nic jej nie jest!
-Nic, po prostu nie chce wstać. - uspokoiła Mel.
-Tylko po to mnie wołasz? Myślałam, że Nemortos zaatakowała!
-Chciałam cię tylko poprosić żebyś podpaliła Alex łóżko.
Alex wytrzeszczyła oczy po czym wyskoczyła z łóżka.
-Dobra, dobra! Już wstałam!
***
Diana obudziła się, jej pokój był mały, jak zresztą całe jej mieszkanie. Nadawało się idealnie dla jednej osoby. Dziewczyna poczuła się dziwnie, gdy obróciła się na drugi bok zobaczyła siedzącego obok niej Chrisa.
-A co ty tu robisz? - zapytała ziewając.
-Myślisz, że ta przepowiednia się spełni i dwie z nich zginą? - zapytał zamyślony Chris. Diana spojrzała na niego zdziwiona, dopiero po chwili zrozumiała o co mu chodzi.
-Martwisz się o Alex? - zapytała znając już odpowiedź. Chris spojrzał na nią zakłopotany.
-Co? Nie. - skłamał, Diana spojrzała na niego podejrzliwie.
-To dlaczego o to pytasz?
-Bo jestem ciekawski.
Diana westchnęła ciężko.
-Nie musisz niczego ukrywać, ja wiem. - oznajmiła Diana.
-Wiesz co?
-To że zakochałeś się w niej i że o mało co się nie pocałowaliście.
-A więc Alex ci się zwierzyła. - stwierdził Chris.
-Nie, po prostu jej siostry wysłały mnie za wami żebym wam pomogła i wszystko słyszałam, a tak przy okazji, nieładnie ją potraktowałeś!
-Ja po prostu byłem szczery. - powiedział Chris.
-Nie do końca, mnie nie oszukasz. Zakochałeś się w niej.
-To bez znaczenia. - stwierdził Chris po czym błyskawicznie zniknął.
***
Alex weszła zaspana do szkoły, już przy samym wejściu została zaczepiona przez nieznajomą dziewczynę, która nie wyglądała na miłą.
-Więc ty jesteś ta nowa, tak? - zapytała dziewczyna uważnie obserwując Alex.
-No tak. Jestem Alex Simmons. - powiedziała nieśmiało.
-Ja jestem Destiny Branson i wiedz, że jestem królową tej szkoły.
-Serio? Jakoś wcześniej cię tu nie widziałam. - zdziwiła się Alex. Destiny spojrzała na nią z politowaniem.
-Bo nie było mnie przez pierwszy miesiąc, miałam mieszkać w Nowym Jorku, ale rodzice zmienili zdanie co do tego. Tak więc wróciłam tutaj. A ty skąd jesteś?
-Z San Francisco. - odpowiedziała Alex.
-Masz chłopaka? - zapytała Destiny. Alex zdziwiło to pytanie.
-Nie. - odpowiedziała przeciągając ostatnie „e”.
-Wiem, że to dziwne, ale widzisz jestem tu najpopularniejsza i muszę znać wszystkich.
Ku uldze Alex zadzwonił dzwonek.
-Wiem! Po szkole pójdziesz ze mną na kawę! - zdecydowała Destiny. Alex nie miała najmniejszej ochoty na kawę z Destiny więc powiedziała:
-Oczywiście, do zobaczenia po szkole.
-Świetnie. - zadowolona Destiny poszła na lekcje.
-Jestem za miła. - warknęła do siebie samej Alex po czym pobiegła na matematykę.
***
Rok 1479 Londyn
Christopher i Damon wpadli do swojego domu. Wbiegli na piętro, po czym ruszyli długim korytarzem aż w końcu zobaczyli na nim zapłakaną kobietę. Obaj się zatrzymali.
-Matko, co z nią? - zapytał zmartwiony Damon.
-Nie ma już dla niej ratunku. - zaszlochała kobieta. Damon spojrzał znacząco na brata.
-Nie mamy innego wyboru. - szepnął do brata tak cicho aby matka tego nie usłyszała. - Jest taka młoda, nie możemy pozwolić jej umrzeć.
-I tak będzie martwa. Tak jak my. - powiedział Christopher.
-Ale wciąż będzie z nami Chris! - Damon mówił już normalnie bo matka szlochała tak głośnio, że nie mogła ich usłyszeć.
-To będzie jej decyzja. - postanowił Chris.
-Nie zgodzi się! Jest taka wierząca, nie będzie chciała oszukać śmierci! - zaperzył się Damon.
-Wybór należy tylko do niej.
Damon skinął głową. Oboje spojrzeli na matkę.
-Mamo, my przy niej poczuwamy, idź odpocząć. - powiedział Damon.
-Ale... - zaczęła kobieta.
-Damy sobie radę, w razie czego obudzimy cię. - obiecał Chris. Kobieta w końcu uległa i poszła do swojej sypialni. Bracia weszli do pokoju, w którym leżała słabo wyglądająca dziewczyna.
-Diano? - odezwał się Damon.
-Słyszysz nas? - zapytał Chris. Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na braci.
-Tak słyszę. - odpowiedziała słabym głosem.
-Możemy cię uratować. - powiedział Chris. Diana spojrzała na niego zdziwiona i pełna nadziei. - Pamiętasz jak tata opowiadał nam o wampirach?
-Tak. - odpowiedziała krótko.
-One naprawdę istnieją. Ja i Damon nimi jesteśmy! Możemy cię przemienić wtedy nie umrzesz.
Na twarzy Diany malował się żal, smutek i rozpacz. Spojrzała na braci.
-To byłby grzech. Nie oszukam śmierci. - jej głos słabł coraz bardziej. - To... było by... nie... w porządku. - Diana zamknęła oczy. Damon spojrzał na nią zrozpaczony.
-NIE! - krzyknął Chris i bez namysłu rozciął sobie dłoń kłem po czym nakarmił własną krwią swoją siostrę.
-To miał być jej wybór. - powiedział cicho Damon – Sam tak mówiłeś.
-Wiem ale... nie mogłem patrzeć jak umiera.
-Ona cię znienawidzi. - stwierdził Damon.
-Ja przynajmniej miałem powód by to zrobić! Ty przemieniłeś mnie bo miałeś taką zachciankę, gdyby nie ty miałbym szansę na normalne życie.
Damon spojrzał gniewnie na brata po czym wyszedł z pokoju zatrzaskując drzwi.
***
Diana i Alex stały przed szkołą.
-Jesteś pewna, że tego chcesz? - zapytała Diana.
-Nie chcę tego, ale to zalicza się do normalnego życia, poza tym to tylko kawa, co złego może się stać.
-W tym mieście? Wszystko.
Alex uśmiechnęła się do przyjaciółki.
-Cześć Alex. - Destiny podeszła do niej. - I Diano. - dodała niechętnie.
-Ja już idę. - powiedziała Diana i po chwili już jej nie było.
-Chyba nie masz nic przeciwko temu aby przyłączyły się do nas jeszcze moje dwie przyjaciółki.
-Oczywiście, że nie. - skłamała Alex.
-Spotkamy się z nimi już w kawiarni.
-Świetnie.
Alex wymusiła uśmiech po czym poszła z Destiny.
***
Katherine siedziała na kanapie czytając jakąś książkę. Do domu weszła Melody.
-Cześć Kat.
-Yhym – odpowiedziała zajęta czytaniem Kat.
-Gdzie Alex? - zapytała Mel.
-Poszła na kawę z Destiny. - odpowiedziała Kat.
-Destiny?
-Szkolna księżniczka. - wytłumaczyła Kat.
-Aha, o czym tak czytasz? Nie cierpisz książek.
-Staram się zrozumieć co może zabić Nemortos. - powiedziała Kat.
-I co? Udało ci się coś rozszyfrować?
-Prawdopodobnie uderzy w nią piorun, mam nadzieję że tego dożyję bo muszę to zobaczyć. - zaśmiała się Katherine.
-Skąd przypuszczenie, że tego nie dożyjesz? Z tej przepowiedni?
-No... tak. - Kat spoważniała. - Szamanka mówiła, że to już blisko, czyli możliwe, że dwie z nas umrą przed Nemortos.
-Na razie o tym nie myśl, ciesz się życiem.
-To nie takie proste gdy wiem, że niedługo mogę zginąć lub stracić dwie siostry.
Melody spojrzała ponuro w okno.
-Niedługo Nemortos odzyska siły i znów zaatakuje. Teraz myśl o tym.
Kat westchnęła ciężko i ponownie zabrała się do czytania.
***
Alex siedziała cicho wsłuchując się w rozmowę rozchichotanych koleżanek.
-A wiesz, że Emily, ta z 3 klasy nigdy się nie całowała! A co dopiero nie przeżyła pierwszego razu!
Alex nie mogła uwierzyć jak bardzo płytkim można być.
-Ma dopiero 18 lat, może czeka na kogoś z kim warto to zrobić. - odezwała się chyba po raz pierwszy odkąd weszły do kawiarni. Dziewczyny spojrzały na nią rozbawione.
-Czyli ty nie prześpisz się z facetem dopóki nie zaczniesz go kochać? - zapytała Jessica, jedna z przyjaciółek Destiny.
-Raczej nie. - odpowiedziała Alex. Czuła się tak, źle w ich towarzystwie, że miała cichą nadzieję na atak zombie i tym samym przerwanie spotkania.
-Przepraszam bardzo. - usłyszała za sobą tajemniczy głos mężczyzny. Obejrzała się, stał za nią przystojny brunet wyglądający na ok. 20 lat. - Może miałaby pani ochotę wypić kawę ze mną? - zapytał. Alex zgodziła się i zostawiła koleżanki. Usiadła przy innym stoliku z nieznajomym. - Nazywam się Trevor. - przedstawił się chłopak.
-A ja nazywam się Alex.
-Piękne imię dla pięknej dziewczyny. - Alex zarumieniła się. Kontem oka spostrzegła, że to kawiarni wchodzi Chris razem z Dianą. Pewnie postanowili ją szpiegować, w końcu Diana wiedziała gdzie dokładnie Alex idzie.
***
-Po co mnie tu przyprowadziłaś? - zdenerwował się Chris.
-No cóż, nie sądziłam, że Alex będzie flirtować z jakimś przystojniakiem, no ale w końcu, ty nic do niej nie czujesz, więc nie będziesz zazdrosny.
***
Robiło się ciemno, Chris i Diana nadal siedzieli w kawiarni, a Alex rozmawiała z Trevorem.
-Wypiliśmy już chyba z dziesięć herbat. - zaśmiała się Alex.
-No cóż po dziesięciu kawach nie czulibyśmy się zbyt dobrze. - stwierdził z uśmiechem Trevor.
-Powinnam już wracać do domu. - powiedziała Alex. - Siostry się pewnie martwią.
-Ależ oczywiście, rozumiem. - powiedział spokojnie Trevor. - Pozwolisz, że odprowadzę cię do domu?
-Było by miło. - zgodziła się Alex. Naprawdę polubiła Trevora, miło się z nim rozmawiało.
***
-Możemy już iść? - zapytał zmęczony Chris.
-Teraz tak, Alex właśnie wychodzi.
Chris przewrócił oczami.
-No ale chociaż spójrz jak ładnie oni razem wyglądają. - powiedziała Diana.
-Diano...
-Co ci zaszkodzi? - zdenerwowała się Diana. Jej oczy zrobiły się czerwone. Chris zrezygnowany spojrzał na wychodzących i go zamurowało. - Pasują do siebie, co nie? - zapytała Diana.
-Znam tego gościa. - oznajmił Chris. - To mój stary znajomy.
-Jak bardzo stary? - zapytała przerażona Diana.
-No cóż, od naszego ostatniego spotkania minęło około dwustu lat.
-Idziemy!
Chris i Diana zerwali się z krzeseł i wybiegli z lokalu.
***
Alex i Trevor szli powoli w kierunku domu dziewczyny. Oboje milczeli.
-Skończyły się tematy. - powiedziała Alex, Trevor uśmiechnął się.
-Jeśli chcesz znam skrót, dzięki któremu szybciej dostaniemy się na twoją ulicę.
-O świetnie. - ucieszyła się Alex, była już zmęczona dzisiejszym dniem.
-Musimy skręcić tam. - chłopak pokazał na ciemną, pustą uliczkę. Alex przeszły ciarki.
-Wiesz co, może jednak pójdźmy tą dłuższą drogą, to nierozsądne chodzić w takie miejsca.
Trevor spojrzał rozbawiony na Alex.
-No chodź. Nie bój się.
-Nie pójdę tamtędy.
-No chodź. - tym razem Trevor wydał się poirytowany. Alex zaczęła się go bać.
-Nie!
Trevor spojrzał na nią spojrzeniem pełnym gniewu. I wtedy stało się to, czego Alex spodziewała się odkąd chłopak pokazał jej mroczną uliczkę. Jego twarz zmieniła się w twarz demona – wampira. Chłopak złapał ją mocno za ramiona po czym spojrzał na jej szyję. Alex instynktownie odepchnęła go siłą woli.
-Wiedźma! Ponoć wasza krew jest najlepsza.
Wampir znów ruszył do ataku lecz tym razem, jakby na coś się nadział. Tak, wzrok Alex nie mylił, nadział się na kołek, ale jak to możliwe. Dopiero po chwili zwróciła uwagę na to kto ten kołek trzyma, był to Chris. Trevor zrobił się niewyobrażalnie blady, padł na ziemię martwy, jego oczy wciąż były krwistoczerwone. Alex była zszokowana, nie słyszała nawet jak Diana coś do niej mówiła, patrzyła tylko na ciało Trevora.
-ALEX! - Diana zaczęła trząść przyjaciółką, Alex spojrzała na nią i dopiero wtedy zaczęła słuchać. -Czy Trevor coś ci zrobił? - zapytała zatroskana Diana.
-Nie. - odpowiedziała wciąż zszokowana Alex. - Chcę wrócić do domu.
-Zabierz ją do domu, ja się zajmę ciałem. - powiedział Chris, Diana posłusznie zabrała Alex i ruszyła z nią w stronę domu.
***
Chris przesunął głaz zasłaniając nim rozkopaną ziemię. Był głęboko w lesie gdzie żaden człowiek raczej nie przyjdzie, ale zawsze lepiej zachować ostrożność. Wampir ruszył przed siebie z zamiarem wyjścia z lasu gdy nagle usłyszał za sobą czyjeś kroki. Obrócił się szybko, ale nikogo za nim nie było, znów spojrzał przed siebie i wtedy zobaczył dobrze znaną mu twarz mężczyzny o bladej cerze i kruczoczarnych włosach. Mężczyzna spojrzał na Chrisa z diabelskim uśmiechem.
-Witaj bracie. - powiedział nieznajomy. Chris nie wierzył własnym oczom.
-Damon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy