niedziela, 15 kwietnia 2012

S01EP05

Rozdział 5 „Nemortos”
[1x05 Nemortos]
Strach sparaliżował Alex do tego stopnia, że nie mogła użyć mocy, krzyczała tylko najgłośniej jak umiała. Poczuła, że ktoś chwyta ją za rękę i z całej siły ciągnie ku górze. Obślizgła ręka trzymająca ją za nogę odpuściła. Alex z ulgą odetchnęła świeżym powietrzem gdy znów znalazła się na cmentarzu. Nie patrząc nawet kto ją uratował odsunęła się od dziury w ziemi. Dopiero po chwili zobaczyła przerażoną Dianę, a tuż obok niej stał Chris patrzący w dziurę w ziemi.
-C-co to było? - zapytała roztrzęsionym głosem Alex.
-Nie wiem widziałam tylko jakąś rękę, -zaczęła Diana - ale wyglądała jakby...
-... należała do nieboszczyka? - zapytał Chris. Diana pokiwała głową. - Myślę, że Maya Thomson zgłodniała.
-KTO?! - krzyknęły chórem dziewczyny.
-Maya Thomson. - powtórzył Chris - To jej grób.
-Ale jak to możliwe? - zdziwiła się Alex.
-Ktoś ją przemienił. - wytłumaczył Chris.
-W wampira? - zapytała Alex.
-W zombie. - poprawił Chris. Diana i Alex wytrzeszczyły oczy.
-Nie mów mi Diano, że nigdy nie widziałaś zombie. - zaśmiał się Chris.
-Nigdy! I nie przeszkadzało mi to! - oburzyła się Diana.
-Jak to możliwe, że ona stała się zombie? No bo przecież sama nie mogła się zamienić w zombie!
-Jeżeli to jedyny zombie jaki powstał to oznacza, że ktoś z jej bliskich bawi się w voodoo i chce ją przywrócić do życia, mimo iż teraz jej ciało zamieszkuje demon, a dusza jest w niebie lub piekle.
-A jeżeli jest ich więcej? - zapytała Alex. Chris spojrzał na nią z kwaśnym uśmiechem.
-To oznacza, że do miasta przyjechała Nemortos i ożywi cały cmentarz, po czym naśle swoje zombie na mieszkańców żeby ich zabiły dzięki czemu będzie mogła ze zmarłych mieszkańców zrobić nowe zombie i stworzyć sobie armię.
-Przeżyłeś już coś takiego? - zapytała Alex.
-Niestety tak. Masakra w 1557, miasteczko Donork w Norwegii. 2345 mieszkańców zginęło jednej nocy. Nie było wesoło.
-Jak dobrze, że po przemianie nie ruszyłam za tobą. - powiedziała Diana.
-Zaraz to on cię przemienił? - zdziwiła się Alex.
-Tak. - potwierdziła Diana.
-To ile ty masz lat? - zapytała Alex wskazując na Chrisa.
-Ja? Mam pięćset pięćdziesiąt dwa lata.
-Nie jesteś dużo starszy od Diany.
-Wiem, jestem jej starszym bratem. - powiedział chłopak. Alex wytrzeszczyła oczy.
***
-Gdzie ona jest! Trzy godziny temu skończyła lekcje! - Melody chodziła podenerwowana z jednego końca pokoju do drugiego.
Katherine siedziała na kanapie czytając gazetę.
-Może postanowiła kogoś rozpuścić? - zażartowała sobie. Melody spojrzała na nią karcąco. - Żartowałam, pewnie szlaja się gdzieś z tą... - jak jej tam? - Dianą.
-To dlaczego nie odbiera telefonu?!
-Och! Nie mówiłam ci? Jej telefon jest w kuchni na stole, chyba zapomniała go wziąć ze sobą.
Nagle siostry usłyszały strzyknięcie zamka. Melody wyrwała do drzwi cała czerwona na twarzy.
-Gdzieś ty była?! - zapytała zdenerwowana, nie pozwoliła nawet wejść Alex do domu.
-Z Dianą. - odpowiedziała zdziwiona. - Na cmentarzu.
-To żeś palnęła! - usłyszała głos Katherine z salonu.
-Na cmentarzu?! Po ostatniej wizycie tam myślałam, że wiesz jak tam niebezpiecznie! - krzyknęła Mel.
-Coś ty taka nerwowa?! Przecież żyję. - oburzyła się Alex. - Poza tym to dobrze, że tam poszłam... – zaczęła zadowolona - ponieważ pierwszy raz w życiu widziałam zombie! - dokończyła uradowana. Melody zbladła. - To znaczy wiem, że to przerażające i obrzydliwe ale jak tak wracałam do domu to poczułam się fajnie, no bo w końcu nabieram doświadczenia! - Melody wciąż była blada, Katherine podeszła z grobową miną i patrzyła się na najmłodszą siostrę. - No wiecie nie było fajnie jak ten zombie wciągał mnie pod ziemię, to było wręcz przerażające ale i tak Chris mnie wyciągnął i... ojejku, a ja mu nawet nie podziękowałam... no ale i tak nie było tak źle o i wiecie, że Chris i Diana to rodzeństwo... zaraz co się tak patrzycie?
Melody i Katherine wciąż milczały. Obie były blade.
-No co?! - zdziwiła się Alex.
-Wejdź do środka. - powiedziała po chwili Melody dziwnym głosem, pełnym bólu.
-Naprawdę widziałaś zombie? - zapytała Katherine, w jej oczach stanęły łzy. Alex była zdziwiona taką reakcją.
-Tak. - odpowiedziała zszokowana.
-Ty nie wiesz jak zginęła nasza mama prawda? - zapytała Melody.
-Nie. - odpowiedziała Alex.
-Zabiła ją Nemortos. - powiedziała Katherine.
Do Alex dotarło, Chris przecież mówił, że Nemortos potrafi tworzyć zombie.
-Pięć lat temu – zaczęła Melody – w mieście pojawiły się zombie. Mordowały całe rodziny nocami w ich własnych domach. Mama wiedziała, że nie może tego tak zostawić, że musi coś z tym zrobić. Pewnej nocy zombie przyszły do naszego domu. Pamiętam, że był u nas wtedy tata, miał nas zabrać następnego dnia do siebie do domu na tydzień. Ale zaatakowały nas zombie, a z nimi przyszła sama Nemortos. Wiedziała, że jesteśmy magiczną rodziną i chciała nas zlikwidować, a szczególnie mnie i Katherine, ponieważ posiadałyśmy moce żywiołów. Tata jednak się na to nie zgodził, stanął w naszej obronie i zginął jako pierwszy, mama widziała to wszystko, nie zdążyła go uratować, pamiętam, że zaczęła walczyć z Nemortos i obsypała ją jakimś proszkiem, jednak Nemortos była silniejsza i... zabiła ją. Ale wtedy, po śmierci mamy, jakby sama umarła, bo straciła od razu przytomność, a jej zombie swoją moc. Tej samej nocy przyjechała do nas ciocia Sarah i wywiozła gdzieś Nemortos. Powiedziała nam jednak, że Nemortos pewnego dnia się zbudzi bo jej nie da się zabić. Miałam jednak nadzieję, że pośpi trochę dłużej.
Melody skończyła. Po chwili ciszy Alex się odezwała.
-Ale Chris powiedział, że to niekoniecznie Nemortos, to mógł być ktoś kto zna się na voodoo. W końcu widzieliśmy tylko jednego zombie.
Melody uśmiechnęła się ponuro, widać było, że w to wątpi.
***
Drugi dzień szkoły nie okazał się wcale taki zły. Co prawda Diana nie pojawiła się w szkole, ale za to Alex poznała bardzo miłą koleżankę ze swojego rocznika – Annę. Anna była szczupłą blondynką o niebieskich oczach. Wzrostem dorównywała Alex.
-Wiesz za dwa tygodnie chcemy zorganizować bal, no wiesz piękne suknie no i dodatkowo będziemy mogły zatańczyć z chłopakami walca! - opowiadała zadowolona Anna.
-Ja chyba nie przyjdę. - powiedziała Alex, Anna spojrzała na nią oburzona.
-Musisz przyjść! Chcesz opuścić szkolny bal?!
-Nigdy nie byłam na balu więc nie odczuję różnicy.
-No to pomyśl sobie, nowa szkoła równa się nowa ty! Przyjdź na bal nie pożałujesz!
-Ja nawet nie umiem tańczyć tego całego... walca.
-Alex. - przyjaciółka złapała Alex za ramiona i spojrzała jej w oczy. - Masz na to dwa tygodnie, spokojnie nauczysz się tańczyć walca. Błagam cię przyjdź!
Alex spojrzała na Anne po czym westchnęła ciężko.
-No niech ci będzie, przyjdę. - powiedziała Alex. Anna aż podskoczyła z radości.
-Zobaczysz będzie super! No i można zapraszać partnera nawet spoza szkoły więc możesz zaprosić swojego chłopaka!
Alex zdziwiła się. Chłopaka? Ja przecież nie mam chłopaka! - pomyślała.
-Jakiego chłopaka?
-No tego z, którym wczoraj rozmawiałaś, wszyscy się wam przyglądali, nie zauważyłaś. Trochę wyglądało jakbyście się kłócili ale to chyba nic poważnego prawda?
-Anno, to nie był mój chłopak, tylko zwykły kolega. - tłumaczyła Alex- i nic między nami nie ma. - dodała szybko bo Anna już otwierała usta żeby coś dodać. Dziewczyna spojrzała na Alex podejrzliwe.
-Jak sobie chcesz. Załóżmy, że nic was nie łączy.
-Bo nic nas nie łączy! - zdenerwowała się Alex.
-Pewnie – powiedziała Anna, ale w jej tonie dało się zrozumieć wyraźne „Ja wiem swoje” - Szkoda, że nic was nie łączy. Pasowalibyście do siebie. - Anna spojrzała na coś co było za Alex i uśmiechnęła się triumfalnie. - O wilku mowa. - powiedziała z uśmiechem.
Alex obejrzała się za siebie. W jej stronę szedł zielonooki chłopak – Chris.
-To ja was zostawię samych. - powiedziała zadowolona Anna i dołączyła do tłumu ludzi. Chris chwilę potem był już przy Alex.
-Co tu robisz? - zapytała go od niechcenia.
-Czy ja się przesłyszałem, czy gadałyście o mnie? - zapytał z diabelskim uśmieszkiem Chris.
-Ty wiesz, że to nie ładnie tak podsłuchiwać? - zapytała ironicznie Alex.
-Wiem, ale nie korzystanie z super słuchu było by grzechem.
-No cóż, to nie byłby twój jedyny grzech. A więc co tu robisz?
-Mam informacje o zombie i niestety jest ich więcej niż jeden co oznacza, że...
-Nemortos jest w mieście. - dokończyła Alex.
-Właśnie. - zgodził się Chris.
-Hej Katherine! - krzyknęła Alex, gdy tylko zobaczyła siostrę w tłumie. Katherine spojrzała w jej stronę po czym niechętnie do niej podeszła.
-Co się stało? - zapytała Kat. - I kto to jest? - dodała od razu wskazując na Chrisa.
-To jest Chris. Chris to moja siostra Katherine. - przedstawiła Alex.
-A to ten wampir którego chciałaś zmienić w wodę. - zaśmiała się Kat. Po chwili spoważniała. - No to o co chodzi?
-W mieście jest więcej zombie. Nemortos jednak tu jest. - powiedziała Alex.
Katherine nie wyglądała na zdziwioną.
-To było oczywiste od samego początku. - powiedziała po chwili Kat. - A teraz jeżeli nie macie więcej informacji to pozwólcie, że wrócę na lekcję i postaram się skończyć tą cholerną szkołę. - po tych słowach Kat odeszła.
-Ja lepiej pójdę pomóc Dianie sprawdzać groby. - powiedział Chris. Alex uśmiechnęła się ponuro.
-Dobra, przyjdę do was po lekcjach.
-Ok, no to na razie.
Chris także zniknął w tłumie, a Alex zamyślona poszła na angielski.

1 komentarz:

  1. Jeden z moich ulubionych rozdziałów.
    Nemortos RULES!!!

    Zauważyłam wątek z Harry'ego Potter'a - rodzice umierają, najpierw ojciec, potem matka, aby uchronić swoje dzieci, a sprawca zostaje pozbawiony mocy na jakiś czas :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy